czwartek, 5 czerwca 2014

Rozmaitość

dziś pogoda dała z siebie wszystko.
chłopaki też.



przed południem było słonecznie, po południu burzowo.


i ten drugi wariant zdecydowanie służył Frankowi:






bo Kubie służy tu wszystko




Szczyt uroku

nie mogę sobie przypomnieć, czy jest coś bardziej rozczulającego niż prawie przebudzony maluch, wołający mami!, uśmiechający się i pomimo zamkniętych oczu wyciągający łapki do przytulania...
nic mi nie przychodzi do głowy...

a, może konkurować z nimi mogą tylko teksty tegoż:

- Mami, woda ma za zimny wymial! Cy ty tes tak uwazas?
- ...

- Mami, chyba widziałem za tym palawanem uśmiech Izy...
- :)))


środa, 4 czerwca 2014

Święto Wolności

poszliśmy rano na plażę


plaża nie była zabronowana. gdybyśmy zostali na niej do wieczora, nie legitymowałaby nas straż graniczna. moglibyśmy nawet zostać na noc. gromadzić się, tańczyć, śpiewać (Grechutę, Okudżawę, Dezertera, pieśni patriotyczne czy prorosyjskie), dyskutować o niepopularnych ideach. moglibyśmy popłynąć do Szwecji i wrócić samolotem. moglibyśmy nie wracać.
możemy podróżować, kształcić się, gdzie nam przyjdzie do głowy, spotykać Innych. mamy dostęp do literatury i kultury z całego świata.
mamy wybór.
dlatego dziś świętowaliśmy.



a że parę rzeczy było kiedyś lepszych?


fakt. można powspominać z sentymentem.

wtorek, 3 czerwca 2014

Wspomnienie soboty we wtorek

na dziewiczej plaży 
 powstały tajemnicze ślady.
 tworzył je ten malowniczy stwór:
 drugi w tym czasie zajęty był czym innym...
 zdobywał wszystko, co się dało.
 podczas gdy Franek walczył.

chłopakom na wyjeździe się odmienia.
panuje tu mikroklimat stworzony dla Kuby, który natychmiast przełącza się w tryb "aktywność" i prawie się nie zatrzymuje. nie odczuwa też zimna. gania cały dzień, biega, wjeżdża, podjeżdża, zjeżdża, moczy się w morzu (brrr!) i może potem ganiać dalej w mokrych dżinsach. albo bez.
Franek w tym czasie ma na sobie cztery warstwy ubrań (w tym gruby bezrękawnik) i nie zdejmuje ze stóp skarpet i tenisówek. cały czas walczy z klimatem, a przede wszystkim z wiatrem.

 na poniższych zdjęciach doskonale widać nadmorską różnicę między nimi :)


a to już poniedziałek.
widok z naszego grajdołka w lewo...
 widok w prawo...

na szczęście Franka walka z klimatem trwa dzień-dwa. wczoraj pogoda sprzyjała, więc po rytualnym wypięciu tyłków na fale (pokażmy wiatrowi pupy!!)
 chłopcy poszli moczyć nogi w morzu

na pocieszenie: dziś od rana pada(ło). ma padać do wieczora.
ale za to ucichł wiatr i od jutra cieplej :)

niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień Dziecka relacja (dla T.)











zrobiłam to! dla przyjemności moich dzieci wybrałam się na największy nadmorski wypas - zabrałam je do parku dinozaurów w Dzień Dziecka. podkreślam, że zrobiłam to nie z okazji Dnia Dziecka, ale też w Dzień Dziecka. dla Was to zrobiłam, potwory! udawałam, że wcale nie widzę tych tłumów. nie było najgorzej...
właściwie... było fajnie!

ps. zdjęcie na tle roślinnego tunelu służy jedynie temu, aby przybliżyć Ludzkości Frankowy styl noszenia czapki z daszkiem...

Dzień Dziecka

kto zgadnie?
:)