środa, 27 marca 2013

Tanecznie

tak, staram się rozwijać chłopców na wszystkich możliwych płaszczyznach, we wszystkich możliwych kierunkach
malowniczo, prawda?

wtorek, 26 marca 2013

Inspirowane metodą Marii Montessori

coraz więcej u nas przedmiotów i aktywności inspirowanych tą metodą. 
myślę, że gdybym ją od początku znała co najmniej tak dobrze jak teraz, nie kupowałabym dzieciom zabawek. poza kilkoma samochodami. i jakimś pociągiem. zabawkami do piasku. klockami duplo/lego. puzzlami. i grami planszowymi. i...
serio. nie kupowałabym zabawek.
powyższa gra powstała w 5 minut. jej dopracowana wersja dwuplanszowa w godzinę. i jestem z nich dumna.
poniżej fotorelacja z tego, jak Kuba w 5 minut nauczył się, co to są liczby parzyste i później już samodzielnie mnożył je i mnożył (nie, nie w sensie tabliczki mnożenia, oczywiście, a w znaczeniu wyliczania kolejnych).
wydaje mi się, że wpływ aktywności wykonywanych metodą Montessori na rozwój motoryki małej jest nie do przecenienia. Kuby dzieła plastyczne zyskują z tygodnia na tydzień.

Wiosenny spacer

jeden z pierwszych tej wiosny...
 
istotne detale różniące ten spacer od tego z poprzedniego posta:
zdecydowanie wyższy poziom energii obu panów
przewrócone drzewo
mama jako obiekt fotografii
elementy zieloności w kadrze
no i tyle.

ja jednak nie narzekam na zimę. wydaje mi się szczególnie urokliwa tego roku. z tego, co wiem, za naszymi wschodnimi granicami jest zdecydowanie gorzej...

poniedziałek, 18 marca 2013

Zimowy spacer

chyba ostatni tej zimy
powyższe zdjęcie doskonale oddaje poziom energii Kuby w końcówce tej zimy :( kwadrans potem już spał...
ale najpierw musiałam go dociągnąć do samochodu:
wiosną będzie lepiej, PRAWDA??

Zdjęcia

chciałabym, żeby Kuba robił zdjęcia. na razie robi.
 
 
a Franek nawet tak strasznie nie przeszkadza

W domu

jak pisałam, dużo na dworze, ale więcej jednak w domu:
 
dwa powyższe akurat na tle (tymczasowego) kalendarza, inspirowanego tym.
a skoro dużo w domu, to aktywnie działaliśmy na rzecz przywołania wiosny:
wkrótce się okaże, czy a) nasze działania były skuteczne b) czy będziemy tego żałować...

Wiosna i zima

w końcówce pierwszej wiosny tego roku urządziliśmy sobie ognisko
dwa dni później w tym samym miejscu było już tak:
nastąpił ponowny atak zimy.
podjęliśmy wyzwanie i pomimo choroby Kuby dużo czasu staraliśmy się spędzać na dworze.
na poniższych - jakże podobnych do siebie - zdjęciach warto zwrócić uwagę na dynamikę działania człowieka w niebieskim:
jest bardzo konsekwentny...
oby mu to na dobre wyszło...

niedziela, 17 marca 2013

WAŻNA SPRAWA

zwykle mniej więcej o tej porze roku podpowiadam niezdecydowanym, na jaki cel mogliby przekazać 1% swojego podatku, jeśli chcieliby kogoś wesprzeć.
tym razem jest nieco inaczej. tym razem nie rekomenduję Wam kogoś z wirtualnej przestrzeni, kogo losem akurat się zainteresowałam. w tym roku osobiście proszę Was o wsparcie dla kogoś z bliskiej rodziny - dla małej kuzynki moich synów. Inga nie miała tyle szczęścia, co Kuba i Franio - jej szanse na starcie nie były tak oczywiste jak ich, a emocje jej rodziców w dniu, kiedy się urodziła, to - niech zgadnę - chyba głównie strach. strach nie tylko o zdrowie córeczki, ale o jej życie.
Inga urodziła się z wadą serca i już jako maleńkie niemowlę przeszła pierwszą operację - można powiedzieć, że wstępną. teraz czeka na właściwy zabieg na swoim sercu. niestety, z wiadomych powodów operacja ma odbyć się w Niemczech, a zabieg sfinansować muszą rodzice. młodzi rodzice, którzy oczywiście nie posiadają funduszy niezbędnych do opłacenia kosztów zabiegu.
jeśli ktoś z Was może im pomóc, bardzo proszę o przekazanie 1% na konto Ingi w Fundacji Cor Infantis. naprawdę liczą się każde pieniądze, uwierzcie mi.

jeśli nie macie czasu na czytanie, oto podstawowe informacje do wpisania w formularzu PIT:
pozycja 122 - numer KRS: 0000290273
pozycja 123 - zadeklarowana przez Was kwota
pozycja 124 - cel szczegółowy: 1% Inga Soszyńska

a jeśli chcielibyście wiedzieć, o kim konkretnie mowa - proszę bardzo, oto ONA:







poniedziałek, 11 marca 2013

2 lata 2 miesiące 2 dni

tę okrągłą rocznicę uznałam za dobry pretekst, żeby...
wiem, trochę długi, ale ja go lubię :)

a ten?
tak, Franek jest naprawdę sprawny...

niedziela, 3 marca 2013

Muzycznie

czyż nie wygląda bosko??
a ile miał z tego przyjemności!
a tu - chwila namysłu...
i improwizacja:
z pasją!
na trzy ręce...
i na cztery
a po zajęciach - nie, nie poszliśmy z torbami - po prostu trzeba posprzątać
muzyka łagodzi obyczaje i nasila chęć współpracy:
a to na sam koniec. niestety, nie było w pakiecie, musiałam wykonać sama:
ci, co nie znają, w życiu by nie zgadli! ciasto marchewkowe! przepięęękne. co prawda myślałam, że zrobienie kruchych rogalików marchewkowych* zajmie 15 minut, a zajęło dwie godziny, ale było warto! wierzcie mi - nie jestem przecież jakimś ciasteczkowym potworem, ale zastanawiam się już nad powtórką - tamte zniknęły zbyt szybko... jeśli mogę radzić - dajcie sobie spokój z kruchymi ciasteczkami - ja robiłam, bo moje dzieci wszystko, co nadziewane podejrzewają o truciznę, ale rogaliki... mmm...
w dodatku gwarantowane doznania estetyczne podczas wyrabiania ciasta - bezcenne!

*właśnie za to lubię blogi rodzicielskie - inspiracje