czwartek, 30 września 2010

Twórczo dziś

wobec braku pomysłów i energii, dziś tylko twórczo rozwijaliśmy wczorajszy pomysł:twórczy niepokój:
koncepcja:
i... do działania!
na tym etapie dzieło zostało uznane za zakończone. ja żałowałam, że bez użycia koloru żółtego.

Twórczo wczoraj

polska złota była dla mnie zdecydowanie za krótka. od poniedziałku nie wychodzę z Kubą z domu, ba! nie wychodzi z nim nawet Babcia, która u nas gości (no, gości - to może trochę za dużo powiedziane...). i jest... nudno. mi na pewno. Kubie trochę też. więc wczoraj malował:proszę o pomysły zajęć dla dwulatka, które nie wymagają dużej aktywności fizycznej osoby dorosłej :-)
my często korzystamy z serwisu buliba.pl, który Kubę wciągnął na amen.

Przeziębienie

w poniedziałek się przeziębiłam. albo raczej w niedzielę, bo poczułam to już w nocy. ponieważ na poniedziałek zostałam od świtu sama z Kubą, nie byłam zupełnie tym stanem zachwycona :-(
ale...
ale Kuba zachował się jak... anioł! nic nie przesadzam, po prostu anioł!
otóż do południa bawił się całkiem sam, czasem tylko prosił o pomoc, jeśli sobie z czymś nie radził, zamiast drzemki (raczej: w czasie drzemki mamy) ładnie sobie leżał, potem oglądał bajki w nieskończonej ilości, co wcale nie jest dla niego takie typowe. mogłam dalej leżej, wypoczywać, a nawet śnić. przy dwulatku! i tak czas upłynął nam do ok. 15:30. wtedy to opuściłam na chwilę łoże, a jak wróciłam, to usłyszałam triumfalne: "mamo, wyjąłem wszystkie!" no, rzeczywiście...
anioł w puchu :-)

wtorek, 28 września 2010

Niedziela. Obcowanie z pięknem

w niedzielę rano zebraliśmy się raźno i powędrowaliśmy w dal, do kościoła na Dewajtis, aby uczestniczyć w chrzcie Helenki.
i było pięknie...
czy chodzi może o to, że spotkaliśmy pięknego osiołka?
albo o to, że dzieci pięknie wyglądały razem?
albo że Helena (jak zwykle) pięknie wyglądała z mamą?
albo że Kuba pięknie wyglądał z Tatą?
albo że sam sakrament był piękny?
albo że pięknie wyglądała mama, której tradycyjnie nie ma na zdjęciu?
nie, tym razem nie chodziło głównie o to. w kategorii "niedzielne piękno" zwyciężył ten Człowiek:
kto zna, ten wie, kto nie zna, niech pojedzie w niedzielę na 11:00 i sprawdzi. warto. człowiek staje się lepszy.
a potem można było swawolić:
jak już nacieszyliśmy się miłym towarzystwem, pojechaliśmy dalej kontaktować się z pięknem:
ach, co to był za głos!... festiwal Skrzyżowanie Kultur trwa, więc jeszcze można zdążyć posłuchać pięknych głosów i nieznanej na codzień muzyki.
czy Kuba słuchał? ależ owszem!
ten w lewym dolnym rogu powyższego zdjęcia to właśnie on!
słuchał z bliska w pozycji lekko niedbałejbo w ogóle miał jakiś stan zejściowy...
ale po wyjściu z namiotu koncertowego odzyskał stan zdecydowanie wejściowy :-)
na koniec dnia miało być jeszcze więcej obcowania z pięknem, ale mama uznała, że co za dużo to i świnia nie zeżre i bilety na koncert Buiki odsprzedała.
było wystarczająco pięknie :-)

niedziela, 26 września 2010

Z wieczora

na spacerze z psem:
- Kubusiu, nie wychodź tam, to jest ulica, nie wolno tam wychodzić.
Kuba, stojąc na krawężniku:
- Rozglądam, co dzieje się. Rozglądam tylko, co się tam dzieje się. [jedyne "się", jakiego dotąd używał]
- Zobacz, tam jedzie samochód!
- ... Nie spodziewałem się!

Z rana

Kuba udaje, że je rękaw mojego szlafroka.
- Mamo, to jest do jedzenia?
- Tak synku, to jest do jedzenia.
- Am! Zjadłem Cię, mamo! Nie ma Cię, mamo. I Twojego szlafroka. I Twojej piżamki.
- ...

sobota, 25 września 2010

2 lata 2 miesiące 2 dni

nie, to nie jest tak, że z upodobaniem świętujemy różne cyferkowe okazje, ale dziś akurat uświadomiłam sobie, że to właśnie tak wychodzi.
zupełnie nie z tej okazji pojechałam z Kubą na duży warszawski plac zabaw, gdzie Kuba świetnie się bawił przez dłuższy czas. ku mej i własnej radości wszedł na całkiem wysoką drabinkę (ok. 1,8m) i zjechał stamtąd bez problemu po zjeżdżalni. ale kiedy ok. pół godz. później wszedł tam ponownie, znów dostał lekkiej histerii i tak zabawa się skończyła. szkoda.
za to później w samochodzie zaśmiewał się sam z czegoś głośno i oznajmiał: "jestem zadowolony, mamo". ja też byłam zadowolona...

a Młody Człowiek uprawia taką gimnastykę, że zastanawiam się, jak to będzie przez kolejne miesiące. przecież jest jeszcze naprawdę malutki! a kopie niesłychanie! czasem aż cała podskakuję :-) może ta różnica wynika z ułożenia Kuby - on właściwie nigdy nie kopał mnie nóżkami do góry i odczucia zawsze były subtelniejsze. teraz subtelne nie są... :-) ale miłe.

piątek, 24 września 2010

Takiej jesieni

takiej jesieni życzymy każdemu! 22 stopnie to coś, co mnie zdecydowanie zadowala w kwestii jesiennej aury.
w związku z taką właśnie pogodą powstała nowa świecka tradycja polegająca na powrocie z przedszkola przez okoliczny plac zabaw, na którym...
ale o tym za chwilę.
najpierw o tym, jak kupiłam sobie dziś obiad. że to niby taki leniwy piątek i obiad sam się zrobi. jasne...
niewyraźnie widać? proszę bardzo!
i tak poszło pół porcji...
a potem właśnie realizacja nowej świeckiej w postaci karmienia kaczek.
najpierw trzeba było kaczek poszukać:
czas jakiś ich nie było i juz prawie przekonałam Kubę, że trzeba iść nad staw, gdy nagle...

jak widać, karmienie kaczek sprawia Kubie dużą radość
przenieśliśmy się zatem jeszcze nad staw, żeby kontynuować
a potem już sam plac zabaw
to jest co prawda blog między innymi po to, żeby się Kubą przechwalać, ale uczciwie napiszę, że zdjęcie powyżej ilustruje wysokość, do jakiej Kuba wchodzi bez pomocy. w zeszłym roku śmigał na tej zjeżdżalni sam - co prawda na kolanach, ale jednak sam - a w tym się boi. zachowuje się jakby miał lęk wysokości :-(
dlatego też ostatnio na placach zabaw najadekwatniejsze dla niego miejsce wygląda tak:
chociaż te akurat drabinki przeczą powyższej tezie
Kuba jest chyba bardzo dumny z wchodzenia na nie, bo dziś przyniósł z piaskownicy wszystkie żółwie i kazał im się podziwiać podczas wspinaczki
a jak skończył się wspinać, to powiedział "już nie patrzcie" :-))
na koniec jeszcze trochę bujania na drążku i z bólem do domu
a w domu zabawa na całego! Kuba nagle dostrzegł marchewkową czapkę, która stoi w domu chyba rok, założył ją i oznajmił, że jest krasnoludkiem :-)
dzień był piękny i aktywny


a teraz będzie postscriptum od serca:
uwielbiam to, że Kuba mówi. nie mówi najwyraźniej na świecie, ale wystarczająco wyraźnie, żeby w większości rozumieli go obcy ludzie. poza tym mówi właściwie wszystko. konstrukcje niektórych zdań wypowiadanych przez niego mnie zadziwiają i zachwycają. bardzo podoba mi się tak szybki i płynny rozwój jego umiejętności werbalnych...
tylko nie wiem, jak sobie radzić pod wieczór z po raz 563 zadawanym pytaniem "dlaczego?".
Drogie Mamy! jak sobie z tym radzicie?? ja czasem milczę, bo boję się, że chęć mordu wymsknie mi się mimochodem w jakimś niewłaściwym słowie...

środa, 22 września 2010

Uwaga

uwaga! z powodu zamętu technologicznego przez jakiś czas nie ukazywał się przedostatni post. przedostatni, tzn. że jest pod poniższym. jak ktoś nie widział, to polecam, bo to przecież blog Kubusia :-)

wtorek, 21 września 2010

Bez Kuby

jak to? ano tak to! oczywiście nie jest to jakoś zupełnie bez Kuby, ale faktycznie mam duuużo wychodnego bez potomstwa (starszego). ostatnie eskapady zawdzięczamy Babci.
co zatem się robi, jak się nie musi zajmować dziećmi?
bywa! bywa się!
bywa się w teatrze, w kinie, a nawet w knajpach, które już są zamknięte (!!)
tzn. tu akurat POD knajpą...
skoro wieczorami zamknięte, to przychodzi się z rana. na śniadanie:
i na posiedzenie na gorącym krześle
które okazało się niezmiernie fotogeniczne:
do tego stopnia, że nawet ja mam piękne zdjęcie!

oczywiście żadnego ze zdjęć, na których jestem obecna, nie zrobiłam sobie sama, zatem podziękowania dla znanej tu wszystkim Katarzyny G. :-))