niedziela, 25 listopada 2012

Przedpołudniowa Wyprawa

której pełna nazwa brzmi: Wyprawa Dookoła Zalewu. a jej rozwinięcie: Z Misiami, z Okazji Ich Święta. i w nawiasie: Z Karmieniem Kaczek jako Atrakcją Główną.
 tu właśnie rozpoczęła się Atrakcja Główna. widzicie chlebek?
 a tu widzicie chlebek?
chlebek można było zobaczyć przez pół sekundy, później znikał
zupełnie niepolitycznie ja karmiłam tylko kaczki, Kuba tylko kaczory. kaczory przeganiały kaczki, więc zdecydowanie ich nie lubiłam.
 a potem przypłynęły One:
ale wtedy nie było już chlebka...
zupełnie się załamały, biedactwa:
 a my się nie poddawaliśmy:
jaki z tego morał?

jeśli kiedykolwiek zaatakuje Was zimne, pochmurne, wilgotne, ponure przedpołudnie, wybierzcie się na Wyprawę. ponurym przedpołudniom mówimy stanowcze NIE!

sobota, 24 listopada 2012

Mamu

- Mamo, a mamuty tak jak dinozaury?
- Ale co "mamuty tak jak dinozaury"??
- No, umarły.
- Wyginęły.
- Tak, wyginęły. Właśnie. Wśród nocnej ciszy...

tak więc repertuar się zmienił. choć melodia raczej nie...

skoro mowa o melodiach i dinozaurach naraz, to coś dla Was:


a skoro o tych, którzy odeszli, mowa, byliśmy dziś na cmentarzu.

- Mamo, a jak jesteśmy w grobie, czemu nie możemy nic zapalić?
- Jesteśmy na cmentarzu.
- ... A czemu nie możemy nic zapalić, jak jesteśmy w grobie?
- Nie jesteśmy w grobie, synku. Jesteśmy na cmentarzu.
- A gdzie jest grób?
- To są groby.
- Te stoły?
- ...

nie była to pierwsza nasza wizyta na cmentarzu...

gdybyście mieli ochotę na chwilę refleksji nad życiem doczesnym, zapraszam na nasz cmentarz. wejdźcie przez tę REPREZENTACYJNĄ bramę...

ps. tak, wiem. to dziwny wpis :-)

czwartek, 22 listopada 2012

Piraci

i nie tylko...

Franek trochę chory

tak. 5. tydzień. trochę długo to trwa. zaskakujące to, że w tym czasie Kuba trochę pochorował i wyzdrowiał. mam nadzieję, że to dobrze świadczy o odporności jego organizmu.
tu Franio w jednym z najsłabszych momentów:
 (Kuba chyba też, hehe:-))
na twarzy widoczna reakcja alergiczna na lek antyhistaminowy...

wtorek, 20 listopada 2012

Refleksja

Niektóre są dzieci małe takie głupie, że aż zjadają ajfony, prawda?


poniedziałek, 19 listopada 2012

Dialogi

z Bratem:

K: Piesek chce ciastecko?
F: Taaa!
K: Ale nie moze?
F: Taaa!
K: No, przesadzas! Moze!

z Mamą:

K: Lubię Cię, mamo.
M: Nawet nie wiesz, synku, jakie to dla mnie ważne.
K: A dlacego?
M: Jak Ty mnie lubisz, to...
K: Ciesys się.
M: Tak, cieszę się. A gdybyś mnie nie lubił, to...
K: To by było straszne.
M: Tak, to by było najgorsze, co mnie może spotkać.
K: Gorsza to tylko śmierć.
M: No...


Franek w przedszkolu!

w przedszkolu Kubusia, ma się rozumieć :-))
raz wyraził chęć wejścia, więc weszliśmy na godzinę. czuł się świetnie. niczego ode mnie nie chciał, no ale ja byłam obok. nijak to nie świadczy o tym, jakby to było beze mnie, ale to i tak obiecujący początek:
a to pokłosie wizyty Tosi: porody, szpitale, opieka :-)
teraz już rzadko, ale tuż po wyjeździe Tosi zdarzało się :-)
Franek nieugięcie swoje:
 
 i interakcje, które mnie niesamowicie cieszą:

jeszcze chwilę...

2. urodziny (baaardzo zaległe)

tzn. nie urodziny zaległe, tylko wpis, oczywiście.
a ponieważ były bardzo malownicze, to wpis warto zamieścić. obrazkowy.

na początek Jubilat w towarzystwie Mamy:
 Przyjaciel:
Starszy Przyjaciel:
 Babcia:
 i zaproszone myszy:
a poza tym
Partnerka z Pierwszej Pary:
Bardzo Wesoła Gąsienica:
 i dwa Kotki:
 inni też byli. ale nie TAK piękni.

niedziela, 11 listopada 2012

Wychowanie patriotyczne

odbieram Kubę w piątek z przedszkola i w samochodzie słyszę monolog:
Jakby jacyś panowie szablami chcieli pokroić nasz kraj na kawałki i oni nie z Polski by byli, to ja bym z nimi walczył! Jeszcze Polska nie zginęła... (na znaną melodię :-))

lekcja odrobiona


wtorek, 6 listopada 2012

W wannie

chłopcy coraz częściej bawią się razem. szalenie, dynamicznie i z zaangażowaniem. i wcale nie jest tak, że to Franio przejmuje zabawy od Kuby. bywa też odwrotnie. a potem to już jest szaleństwo...
tu bez szaleństwa - wspólne wannowanie:

ps. z innej beczki: pojechałam dziś po Kubę do przedszkola o godz. 16:00. kiedy otworzyłam drzwi, dowiedziałam się, że Kuba chce wyjść ostatni, a poza tym to chce, żeby Tata po niego przyjechał i do widzenia. no to do widzenia. i pojechałam.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Iza i Tosia.

ech, kiedy to było...
no, jak to kiedy? w październiku! bardzo niedawno.
zaczęło się w Łazienkach. jesienią.
Franio chorował, a starsi usiłowali nakarmić wiewiórki:
również z ukrycia:
 widzicie ją?
dla tych, co z daleka nie widzą :-)
z bliska dużo lepiej, prawda?
wszystko to pod czujnym okiem misia
i dwóch Absolutnie Cudownych Mam (jedna z nich, pisząc te słowa, przypaliła dziecięciu kotlety)


w domu zabawy starszaków mnie urzekały
ale żadna z nas nie jest na tyle stuknięta, żeby w tym czasie robić zdjęcia :-)
skusiłam się dopiero, kiedy we trójkę wpadli do wanny:
(o Franku z tych chwil jeszcze będzie, bo oczywiście zdominował całą sesję)

a wyjechały...
zimą! czyli w sumie długo były...
ale mnie nigdy za długo. więc może następnym razem przyjedźcie zimą i wyjedźcie latem?? zapraszamy!