piątek, 24 października 2008

Imieniny

nie, nie Kubusiowe imieniny! (tych dopiero musimy poszukać w kalendarzu - zamierzamy znaleźć je wczesną wiosną, doniesiemy o tym z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby nikt nie zapomniał... taaaak, jakiegoś fioła mamy ostatnio z tymi życzeniami, to prawda...) wracając do nieKubusiowych imienin: są to imieniny Rafała, a zatem na przykład wujka z Hiszpanii. życzymy 100 lat i jak najszybszego spotkania! a także bezstresowej przeprowadzki.

wracając do jubileuszu Kubusia: zapadł on wczoraj w sen (Kubuś, nie jubileusz) i właściwie przespał całe popołudnie. tak więc nie jesteśmy zbyt bogaci w zdjęcia z tego dnia, wbrew wcześniejszym planom. za to w nocy Kubuś nadrabiał (głównie płaczem), ale to też pozostaje nieudokumentowane.
cóż nam zatem pozostaje? pewnie zdradzić jakiś Kubusiowy sekrecik, skoro to kiedyś zapowiedzieliśmy. oto i on:
co? zdjęcie jak zdjęcie? a nawet dość nudne, bo bez Kubusia? to prawda. za to należy zwrócić uwagę na jeden detal:
ten oto instrument zastępuje mamę w śpiewaniu kołysanek. Kubuś sam tak wybrał...
alternatywą jest to, co na poniższej fotografii znajduje się ponad kuchenką.
tak więc od razu wiadomo, że na muzyce Kubuś zdążył się poznać i znalazł sposób, żeby się nie dręczyć mamy wokalem...

chcielibyśmy też podzielić się dwiema zmianami w życiu Kubusia: jedna to zmiana dziurek, przez które w foteliku samochodowym przechodzą pasy Kubusia - widomy znak znaczącego wzrostu! a druga to prawdziwy sukces: wczoraj Kubuś nauczył się wkładać do buzi dwie rączki naraz! wygląda to zaiste intrygująco!

na koniec przesyłamy dwóm kolegom Kubusia życzenia zdrowia, bo obaj popadli w jakieś tarapaty :-( baaaardzo ciepło o Was myślimy!

[a w najbliższym czasie pozwolimy sobie troszkę zniknąć - mama musi nadrobić różne inne zaległości, zamiast siedzieć wieczorem przy komputerze i dokonywać skomplikowanych operacji kopiowania zdjęć poprzez dwa komputery; mamy nadzieję wrócić z dużym plikiem nowych zdjęć]

czwartek, 23 października 2008

3

dziś Kubuś kończy 3 miesiące. piszemy o tym wcześnie, żeby nikomu nie było przykro, że nie złożył życzeń, bo zapomniał :-)
o tym, jak świętowaliśmy, napiszemy później. a i jakieś zdjęcie pewnie się znajdzie...

wtorek, 21 października 2008

Masa

popołudniu wybraliśmy się do lekarza.nie dowiedzieliśmy się u niego (niej) niczego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli (Tata przytomnie zauważył, że to bardzo dobrze!). świadczy to prawdopodobnie o tym, że nikt nie zna Kubusia tak dobrze jak mama i dyplom AM nie jest tu w niczym pomocny.
to, co było najbardziej przydatne, to ważenie.
Kubuś waży już 6200g. nie wiemy, czy jest to masa krytyczna, jedno jest pewne: mama tę masę bezkrytycznie kocha!
na kłopoty skórne pani doktor przepisała Kubusiowi maść cholesterolową (!) i teraz się zastanawiamy, czy podchodzić do niej w rękawicach, czy kupić cały kombinezon ochronny, na wypadek, gdyby nam się słoiczek stłukł...
tak czy owak mamy nadzieję, że to nieco pomoże na biedną Kubusiową skórę.

Przygody przyrody

poszliśmy dziś z Kubusiem na spacer. po drodze spotkaliśmy drzewo pokryte wróblami. ćwierkały jak szalone. całe ptasie radio się tam skryło. więc przystanęliśmy z zadartą głową (drzewo było wysoookie), żeby posłuchać. i nagle skądś (w powieści byłoby: "znikąd") pojawił się myszołów (albo inny skrzydlaty drapieżca; swoją drogą - prześladują nas ci drapieżcy ostatnio). zaciekawieni przyglądaliśmy się, czy coś to zrobi jego braciom mniejszym. i owszem, zrobiło! zamilkły, jakby im odcięto dopływ prądu. niesamowicie to brzmiało! i w jednym momencie się poderwały, rozpierzchając się na wszystkie strony. wyglądało to tak, jakby liście z drzewa odleciały - tyle ich było. myszołów je jednak zignorował (widocznie był nażarty) i odfrunął w nieznane, a wróble (?) po chwili powróciły.
Kubuś zauważył, że rozsądniej by zrobiły, gdyby tylko zamilkły, bez kontynuacji w postaci podniebnych lotów, z czym mama się skwapliwie zgodziła.

dwanaście kroków dalej spotkaliśmy przesympatycznego jamnikoszorstkopodobnego szczeniaka, któremu tak się spodobaliśmy, że do nas dołączył. nie byliśmy tym jednak uszczęśliwieni, ponieważ obawialiśmy się o jego dalsze losy, a on nijak nie dał się odpędzić. na ratunek przyszedł nam kot. a raczej kotka (czy kotki o tej porze roku bywają ciężarne?). przechodziła właśnie w poprzek naszej drogi, kiedy nas zobaczyła. na widok czteronożnego, zamiast uciekać, przysiadła i PATRZYŁA na niego. tak, właśnie PATRZYŁA, nie "patrzyła". a on próbował przejść obok, trzykrotnie czynił do tego podejście, jednak ostatecznie odwrócił się i pobiegł w kierunku swojego domu. a kotka potem miauknęła do nas przyjaźnie :-)

Poprawka

mama poniewczasie zorientowała się, że na filmie dołączonym do wczorajszego posta Kubuś okazuje co najwyżej znudzenie. poniższy film troszkę lepiej oddaje jego zaangażowanie (jeszcze lepiej oddaje je kolejny film, ale na nim Kubuś głównie zasłania się gazetą, jako że trzyma ją w pionie, przed oczyma)

poniedziałek, 20 października 2008

Przegląd prasy

dziś rano, po tym jak wstaliśmy i dobrze się przeciągnęliśmy, Kubuś zasiadł do poniedziałkowego przeglądu prasy. trzeba Wam bowiem wiedzieć, że odziedziczył po Tacie potrzebę bycia na bieżąco w polityce. a jako że od weekendu nuci sobie pod nosem "Stokrotka, Stokrotka, aaa, aaa..." (na znaną melodię The Cranberries), chcąc twórczo rozwinąć ten temat, zajrzał dziś do prasy wcześniej niż zwykle:
jak widzicie, czytał z niedowierzaniem. no, ale to akurat nic dziwnego...
a z jakim zaangażowaniem to robił:


zaspokoiwszy swą ciekawość, zgodził się pójść na spacer, zobaczyć, co w trawie piszczy.
na początek zobaczyliśmy pozostałości po żabie, której ewidentnie nie obronili nawet agenci służb specjalnych...
dopiero znacznie później okazało się, że to nie żadni agenci, tylko zwykłe dziki. dzikowi zdjęcia nie zrobiliśmy, jako że nie chciał opuścić kniei. Kubuś się nawet ucieszył, bo pod nosem pomrukiwał "dzik jest dziki, dzik jest zły...". spotkaliśmy jedynie zwierzę równie dzikie, acz nieco mniej złe:
Kubuś nie mógł zrozumieć, czemu tylko jedna i natychmiast zaczął się rozglądać w poszukiwaniu lufy, ale jakoś mu to wytłumaczyłam w drodze do domu :-)

niedziela, 19 października 2008

Dni noszenia

byliśmy dzisiaj z Kubusiem w Centrum Sztuki Współczesnej i... w ogóle nie zainteresowaliśmy się sztuką... no tak, oczywiście nie ma się czym chwalić i nie po to to piszemy, żeby się chwalić. poszliśmy tam, bo różne fajne stowarzyszenia i instytucje zorganizowały tam Dni Noszenia. noszenia w chuście, oczywiście. jako że Kubuś preferuje ten właśnie środek transportu (czy może być "środek spania"? bo ten Kubuś też preferuje... a może środek nasenny?), nie mogło nas tam zabraknąć. upewniliśmy się, co wiązać i jak wiązać, łypnęliśmy okiem na przepiękne chusty mające swe źródło w różnych kulturach, Kubuś trochę pogadał ze swoim młodszym kolegą Tadzikiem i wróciliśmy do domu. oj, jaka szkoda, że nie mamy żadnych zdjęć. jednak okazało się, że: Kubuś, chusta luzem, plecak, bluza mamy i inne niezbędne rzeczy nie pozostawiają miejsca na aparat, a dwie ręce to stanowczo za mało na taką okazję. w środku było jeszcze ciekawiej, bo z racji rozbierania i ulewania, a także rozdawnictwa prezentowego gadżetów przybywało. ale nie narzekamy (tylko ubolewamy).
dla pocieszenia zdjęcie o tym, jak ptaszek uczy Kubusia liczyć:
na początek liczyli do dwóch...

sobota, 18 października 2008

62

nietrudno dostrzec, że mama coraz mniej czasu poświęca pisaniu :-( mam nadzieję, że wszyscy domyślacie się, dlaczego. oczywiście dlatego, że Kubuś jest coraz większy i coraz więcej czasu zajmuje mu aktywność w ciągu dnia. a jak jemu, to i mamie. dodatkowa inwestycja czasowa wynika z tego, że Kubuś przywiązał się (!) do chusty i uwielbia w niej spać. no, a jak w niej przebywa, to mama też jest nieco uwiązana...
mam nadzieję, że nie dziwi Was też monotonia ujęć - trudno zrobić Kubusiowi zdjęcie, jeśli jest oddalony od mamy o mniej niż 1 mm, zatem zdjęcia powstają, gdy Kubuś zajmuje się swoimi zwierzętami lub ogląda Kubusia w lustrze. dla miłej odmiany oferujemy Wam dziś filmy:
Kubuś z małpką:

no i posłuchajcie, jak bardzo rozwinął się komunikacyjnie:

no tak, z tego wszystkiego mama zapomniałaby zupełnie, skąd tytuł tego posta. a właściwie to już o tym zapomniała, bo przy poprzednim wpisie zabrakło informacji o tym, co wynika ze wzrostu Kubusia. pozbyliśmy się mianowicie garderoby w rozmiarze 62! z pewnym żalem zresztą, ale ileż można Kubusia w to wciskać? garderoba powędrowała zatem na Mazury, gdzie oczekuje na pojawienie się Bliźniaków (przy tej okazji pozdrawiamy Bliźniaki, których już nie możemy się doczekać!!!). a Kubuś wskoczył w 68, co też złamie nieco dotychczasową monotonię zdjęć.

środa, 15 października 2008

12 tygodni

tak, to dziś mija 12 tygodni Kubusiowego życia. z tej okazji zdjęcie:a że Kubuś na nim płacze? no cóż... ubranko jest prezentem, a wiecie, jaki Kubuś ma stosunek do prezentów... :-)
ale za to na zdjęciu widać, że Kubuś nie jest taki grubiutki/okrąglutki, jak niektórzy sugerują..

wtorek, 14 października 2008

Jesienne spacery

tym razem mamy inny pretekst dla braku aktualnych zdjęć Kubusia. wspaniała pogoda, która nam towarzyszyła przez ostatnie dni, zachęcała nas do spacerów i do fotografowania, ale nie Kubusia, a przyrody:
wczoraj na spacerze mieliśmy z Kubusiem małą przygodę - jeden z naszych psów przedostał się przez ogrodzenie otaczające stado owiec i nie mógł się wydostać. myślicie, że martwiliśmy się o owce? spójrzcie tylko:każdy, kto czytał o Glenkill, może sobie wyobrazić, co te owce myślą...
a zwłaszcza ich szef:
mama, która czytała "Sprawiedliwość owiec", była nieco zdenerwowana, za to Kubuś z niezmąconym spokojem dociekał, czy tak wygląda borsuk:

niedziela, 12 października 2008

Podświadomość

mamy o tym wiedzą, a wszyscy pozostali muszą uwierzyć na słowo i wyobrażać sobie, jak to jest, że w kontakcie z dzidziusiami sprawdza się wiedza, doświadczenie innych, ale przede wszystkim intuicja płynąca wprost z podświadomości. i tak mama, wiedziona mocą tejże wiedzy, napisała, co wiedziała, a następnie - jak zwykle nie dosyć sobie zawierzając - przyznała tym, co pytali, że nastąpiła pomyłka w jej wywodzie. ale nie. jakby kto liczył uważnie, to szybko by zrozumiał, że mama policzyła dokładnie. tyle że obliczenia dotyczyły Kubusia od Samego Początku. w tym właśnie ujęciu Kubuś ma ponad 11 miesięcy, ot co!
uprzedzając pytania i komentarze: nie, Kubuś nie rośnie na największego narcyza w okolicy. on postępuje według zaleceń Poety:
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

piątek, 10 października 2008

Czas

ach, ten czas tak szybko płynie... Kubuś nabywa tyle nowych umiejętności, że mamie się zdało, że ma już prawie rok... ale nie, faktycznie dopiero 11 tygodni... uff... jakby mama przegapiła 9 miesięcy rozwoju Kubusia, to... no, sama nie wiem co :-)
tyle pierwszego by przepadło... np dziś:i pierwsza przewrotka z tej pozycji, cudem zarejestrowana okiem obiektywu:prawda, że jak na 11 tygodni to nieźle??

czwartek, 9 października 2008

Kubuś w wehikule czasu

Kubuś, spiskując z mamą i korzystając z chwilowego spadku czujności ojca, dojrzał w zadziwiająco szybkim tempie. Zaowocowało to brakiem garderoby, wózka, itp. W tej sytuacji konieczna była stanowcza interwencja. Naprędce skonstruowany wehikuł czasu dokonał korekty i oto dobra wiadomość - na dzień dzisiejszy Kubuś ma na powrót 11 tygodni i 1 dzień.

środa, 8 października 2008

Południowy temperament

ukończywszy 11 miesięcy, Kubuś znacząco się zmienił. albo zmienił albo postanowił wreszcie ujawnić, co drzemie w środku - dusza Południowca! energia, entuzjazm, radość.... aż się nogi rwą do tańca!

wtorek, 7 października 2008

Kubuś, sympatyk Kubusia

od kiedy Kubuś odkrył w lustrze bardzo sympatycznego osobnika, często tam zagląda i zagaduje do swojego przyjaciela:

poniedziałek, 6 października 2008

Ciepłe słowa

Wujkowi Antosiowi zza oceanu życzymy dużo zdrowia i stu lat życia oraz dedykujemy mu poniższe zdjęcia (z nadzieją, że pomimo iż ma już "swojego"Kubusia, "nasz" też sprawi Mu przyjemność):a Wspaniałym Mamom bardzo dziękujemy za szybki odzew na hasło "ciemieniucha"! porady były przydatne - ciemieniucha jest na wykończeniu, a i wysypka na buzi już znika! niech żyje wspólnota mam!!!!

niedziela, 5 października 2008

Straż

przez ostatni tydzień Kubuś był najlepiej strzeżonym dzidziusiem w okolicy:a to dlatego, że nie było Taty i jakoś musieliśmy sobie radzić.
teraz jesteśmy już w komplecie:
a nawet w nadkomplecie, bo Kubusia odwiedzają wujkowie z dalekich i jeszcze dalszych stron, ale - jak zwykle - z tego wydarzenia nie mamy fotorelacji :-(

czwartek, 2 października 2008

Zdjęcia

no dobrze, okazało się, że jakieś zdjęcia są tu jeszcze w komputerze, których świat szeroki nie widział, więc będziemy je publikować stopniowo, żeby podtrzymywać napięcie.
współczesnych zdjęć nie zamieszczamy (i nie robimy!), jako że Kubuś wygląda dość nieciekawie: dopadła go naraz alergia i ciemieniucha :-( :-(
dziś zdjęcia z nieustającego cyklu "Z Przyjaciółmi":
na zdjęcie z NAJWIĘKSZĄ Przyjaciółką jeszcze przyjdzie czas...