wtorek, 30 marca 2010

Jaka piękna Binta!

uwielbiamy Bintę! nie wiem, kto bardziej...
najbardziej lubię ten fragment, w którym pies słucha, jak tata gra na bębnie...

Niewiarygodne

nie uwierzycie zapewne, ale Kubuś jest znów chory :-(( nie zdążyłam jeszcze dobrze rozesłać wieści, że wyzdrowiał, a tu znów gorączka i antybiotyk w kolejce... trudno uwierzyć, prawda? zatem, żeby było Wam łatwiej, prezentuję film z chorym Kubusiem:

w następnej minucie wyglądało to tak:

a potem...
z tego snu obudził się niestety w temperaturze 40 stopni...
jednak nawet w takiej sytuacji wizyta u lokalnego lekarza jest niemożliwa... niech żyje państwowa służba zdrowia!! dobra, koniec narzekań.
na szczęście leki przeciwgorączkowe są w aptekach dostępne bez recepty i po kolejnych dwóch godzinach Kubuś wyglądał tak:
a potem zadzwonił do Babci:
rozmawiał z nią całkiem sam, bez jakiejkolwiek maminej interwencji przez całe 10 minut!!
Babcia dowiedziała się z tej rozmowy, że Kubuś był w przedszkolu, gdzie bawił się z Jurkiem, potem był na dworze z mamą, jeździł na rowerku, zjadł obiad, który podała mu mama...
ja też uważam, że Babcię należy utrzymywać w dobrym samopoczuciu, ale ograniczam się zazwyczaj do drobnych przekłamań... ;-)

poniedziałek, 29 marca 2010

Tatuś i Mamuś

Kubuś uwielbia swoich rodziców. chyba szczególnie Tatusia.
skąd taka koncepcja nagle przyszła matce do głowy? no bo jak Taty nie ma, to Kuba widzi go w każdym otaczającym go stworzeniu. tak przecież wygląda miłość...

ale Mamuś nie narzeka. z zupełnie własnej inicjatywy Kubuś powiedział po minucie:

niedziela, 28 marca 2010

ę

wiosną zakwitły kulturalne ambicje mamy. no i super! niechby sobie poszła do kina albo do galerii nawet. ale gdzie tam! ambicje matki dotyczą ukulturalnienia Syna!
i tak Kuba został dziś zaciągnięty (zaniesiony, konkretnie) do ę na bajkowanie.

zaczęło się nieźle. Kuba zaciekawiony nowym miejscem, strzelał miny pt. troszeczkę się wstydzę, czym rozbrajał otoczenie, a głównie mamę. ale się troszkę ucywilizował i nawet mu się spodobało. do czasu. konkretnie do czasu, kiedy zaczęło się sednowtedy zrobiło się nudno. dla Kuby, oczywiście. dużo ciekawsza była brudna, odrapana klatka schodowa. cóż, jak twórczo, to twórczo. tam właśnie Kuba zażyczył sobie posiłku, który wchłonął z apetytem. potem się ulitował nad matką i wrócił. akurat w momencie, kiedy rozpoczęto konsumpcję ciasta.
potem były warsztaty plastyczne.
jak widzicie, Kuba udzielał się aktywnie. bo takiego łaskotania stopy biernym nazwać nie można...
wracając jednak do twórczego podejścia:
a na koniec rąbnął świeczkę.
bo klimat kamienicy temu sprzyjał...
a zaraz potem...to, co wygląda na błogi głęboki sen, rzeczywiście takim było. trwało ok. 25 minut...
a teraz Kuba twórczo podchodzi do kwestii spania w nocy, więc zmykam, żeby być gotową na wszystko...

sobota, 27 marca 2010

Sezon rowerowy rozpoczęty!

tak, rozpoczęliśmy sezon rowerów dużych i małych, co jest bardzo przyjemne.
Kuba teraz nie chce przebywać na ulicy inaczej niż na trzech kółkach i rzadkością jest ostatnio taki widok:co innego ten:
tu akurat uwieczniona jest operacja przeprowadzania roweru przez próg zwalniający:
po to, żeby można było gnaaaaać!
i pękać ze śmiechu:
po krótkiej przejażdżce pojechaliśmy do kina, gdzie spotkały nas dwa zaskoczenia. jedno było przyjemne:
o drugim trudno powiedzieć, że nieprzyjemne, jednak rozczarowujące...
zamiast krecika na ekranie pojawił się bowiem...
tak, piesek w kratkę. a to coś dla starszych dzieci. Kuba nie był zainteresowany jego szalonymi przygodami, bardziej ciekawiło go, co można zrobić z ciach ciach
można było spacerować
ale znacznie więcej zastosowań dla tego sprzętu znalazł wujek Jaś, który niespodziewanie przerodził się w guru wielkanocnych ozdób z papieru :-)

piątek, 26 marca 2010

Zdjęć kilka

wszystkim się należy, więc proszę, oto kilka zdjęć:
te są bardzo stare, ale ładne i nieznane:
to jest sprzed kilku dni, za to jakie ładne!a te są "urodzinowe" i co z tego, że niedoskonałe?

wtorek, 23 marca 2010

Co Kuba ma

Kuba ma 20 miesięcy. skończone.

Kuba ma 83 cm wzrostu.
29 cm obwodu szyi.
50 cm obwodu głowy.
11 cm obwodu nadgarstka.
14 cm długości stopy.
14 zębów.
tak, wczoraj to wszystko zmierzyliśmy i policzyliśmy.
lecz nie to stanowi o wyjątkowości Kuby.

Kuba ma dwoje kochających rodziców.
dwoje kochających dziadków.
niezliczone rzesze wielbicieli i fanów.

Kuba ma nieodparty urok.
i umiejętność zjednywania sobie ludzi.

Kuba ma zwyczaj budzić się rano w doskonałym humorze.
ma zwykle wspaniały nastrój - nawet jak jest poważnie chory.
no właśnie - ma za sobą kilka intensywnych chorób.

Kuba ma znacząco rozwinięte zdolności werbalne. nie da się już zliczyć słów, jakie wypowiada.
wczoraj, podczas wizyty z mamą w sklepie, z własnej inicjatywy powiedział do pani ekspedientki "plasiam!", jako że mama parę minut wcześniej powiedziała do innej ekspedientki "przepraszam!".
wypowiada już zdania dwuwyrazowe, a nawet trzywyrazowe: "Tefcia, ić tam!".
ostatni przykład pokazuje, że Kuba ma tendencje do bycia despotą... "tu!", "tam!", "ten!" itp. są to wyrazy nader często przez niego używane.
jeśli już o tendencjach mowa - Kuba ma też nieco tendencji narcystycznych. bicie sobie samemu braw jest na porządku dziennym.
dosłownie przed chwilą okazało się, że Kuba ma również tendencję do porządkowania trzyelementowych zbiorów nieożywionych w rodzinę. i tak przed chwilą grający na gitarze kogut został mamą, a dwa wpatrzone w niego kurczaki - Tatą i Kubusiem.

Kuba właśnie przed momentem po raz pierwszy POPROSIŁ mnie o obcięcie paznokci.
Kuba wczoraj po raz pierwszy w życiu usnął z maskotką. a raczej z masprosiaczkiem.

Kuba...
ach, ten Kuba...


ps. Kuba ma ostatnio mało zdjęć.

sobota, 20 marca 2010

Sobota, tuż przed świtem

po trzech dniach Kubusiowej gorączki oscylującej w okolicy 40 stopni, mamy dziś za sobą pierwszą noc z normalną temperaturą. tak, PO TRZECH dniach łatwo się o tym pisze, ale w trakcie... było okropnie! gorączka wracała, jak tylko przestawały działać środki farmaceutyczne, kąpiele w chłodnej wodzie działały zaskakująco powoli, a sugestie lekarzy, czym gorączkę zbijać były oczywiście sprzeczne... do tego zerowa możliwość dostania się do przychodni, bo bilans dzieci zdrowych zajął pani doktor cały dzień, więc chore musialy wziąć na wstrzymanie. ich mamy też...

jeszcze nie wszystko przesądzone, do końca ucieszę się dopiero w południe, ale już, tuż przed świtem, przy kawie, nucę sobie Hooray, hooray, it's a holi-holiday! tak, w taki dzień baaaardzo doceniam zdrowie!

środa, 17 marca 2010

Tak było w weekend

tak, właśnie tak było.
sobotnie śniadanie i Kubuś sam wśród dam:biorąc pod uwagę, że naprzeciwko niego siedziały jeszcze Prababcia i mama, miał do wyboru reprezentantki wszystkich pokoleń rodziny mamy
ale i tak wybór pozostawał prosty:
a po śniadaniu, kiedy towarzystwo się rozeszło, Kubuś wziął się za porządki:
tak, tak... używał do tego celu starego nieoliwionego od lat odkurzacza!
już tak ma ten Kubuś, że poważnie podchodzi do równouprawnienia i nadrabia lata męskich zaniedbań... pamiętacie?

a dziś jest znów inaczej: Kuba chory :-( gorączka i naprawdę podły nastrój. nawet przyjazd Dziadka go nie ratuje. tak więc sprawa wygląda na poważną :-(

piątek, 12 marca 2010

Odsiecz

odsiecz okazała się skuteczniejsza niż bym się spodziewała!
po powrocie z koni w Kubę wstąpił demon... a właściwie kilka demonów. poza demonem aktywności był to demon... mody? stylizacji?a kiedy z koni wróciła Julia, miałam wreszcie chwilę zasłużonego odpoczynku:Kuba był zachwycony!

Rekonwalescencja

w poszukiwaniu miejsc sprzyjających ozdrowieniu, znów znaleźliśmy się na wsi. nie ma to jak tutejszy mikroklimat! zbawiennie wpływa na płuca mamy, za to na Kubusia jakoś nie działa najlepiej :-( już w drodze tu dostał gorączki, która na szczęście bardzo szybko sama przeszła, ale ogólne rozmarudzenie pozostało. to chyba dolne kły...
Kubuś tym razem oczekuje towarzystwa mamy cały czas, co przy pobudkach o godz. 4ej przestaje też sprzyjać rekonwalescencji mamy...
na szczęście pojawiła się odsiecz. całkiem atrakcyjna!(te dłonie :-))
Kubuś trochę odżył i w końcu wyszedł na spacer. na chwilę. zobaczyć Juleczkę przeganiającą konie. mama zobaczy jutro.
a miłe w tym Kubusiowym wyjściu jest to, że możliwy jest spacer tuż przed 18tą. po prostu ciągle jest widno! to mnie zachwyca!