poniedziałek, 27 czerwca 2011

Kontynuacja

kontynuacja nowości.
zapowiadana fotorelacja z pierwszego posiłku:
niezapowiadana relacja z... no, sami zobaczcie... (UWAGA! nie dla fizjoterapeutów!!!)
to była reakcja mamy na nadmiar marudzenia... wiem, wiem, proszę mnie nie pouczać... ale tyle było radości!
a marudzenie? no cóż... ospa tak do końca sobie od nas nie poszła...

czwartek, 23 czerwca 2011

Prawie trzy

troszeczkę smutno, troszeczkę żal...
trzecie urodziny Kubusia zbliżyły się o kolejny miesiąc. został już ostatni. jakoś nie cieszy mnie ten upływ czasu...
cieszy mnie za to cały mój synek, a dla opisana całej jego cudowności brak mi słów.
jemu słów za to nie brakuje w żadnej chyba sytuacji...

spotkaliśmy sąsiada. mojego, nie Kubusia. (no, topograficznie to i Kubusia, jednak różnica wieku między oboma panami wynosi ok. 40 lat).
Sąsiad: Jak tam, Kuba?
Kuba: ...
S. Co słychać?
K. ...
S. Wszystko w porządku?
K. ...
Ja: Zawstydziłeś się trochę?
K. Zatkało mnie...

śniadanie. mam na talerzu kanapkę, ale uwiódł mnie Franek, więc się z nim przekomarzam.
K. Mamo, to jest jedzenie, nie zabawa. Nie baw się!

wczoraj. Kuba chce pić. SAM. tzn. sam nalać sok. ja mam problem: karton jest pełen, a więc dość ciężki, dopiero co umyłam podłogę, jakoś mi nie pasuje, żeby Kuba porozlewał. awantura. dłuższa. w końcu mówię:
- Kubusiu, musimy wymyślić jakieś rozwiązanie tego problemu, tak żeby ty był zadowolony i żebym ja była zadowolona. Pomyśl, jakbyś mógł nalać sam do kubeczka, żebym ja się nie martwiła, że wylejesz sok na podłogę.
- Nie wiem.
- No pomyśl. Na pewno znajdziesz jakieś rozwiązanie.
- Już wiem! Możemy położyć ściereczkę i jak się rozleję, to ja ścierzę!
tu nastąpiła entuzjastyczny aplauz.
po całej akcji:
- Kubusiu, wymyśliłeś świetne rozwiązanie tego problemu! Wszyscy byli zadowoleni!
- Wymyśliłem jeszcze jedno świetne rozwiązanie!
- Jakie?
- Jak będziemy mieli stare rzeczy, to możemy je zniszczyć!
- ...

(kiedy przy kolacji opowiadałam tę sytuację Tacie - ale bez rozwiązania dla starych rzeczy - Kuba dodał:
- Wymyśliłem jeszcze jedno świetne rozwiązanie! Jak będzie stara ściana, to możemy ją zburzyć!)

a propos awantury:
bywają. częste. bo Kuba nie znosi, jak mu się czegoś zabrania. czegokolwiek. do niedawna w takich sytuacjach mówił:
 - Idź. Nie lubię cię!
biedawno zmienił to (SAM) na:
- Nie lubię cię, jak tak mówisz!
nie wiem, czy nie zachęcić go, żeby poprowadził jakieś szkolenie z komunikacji...

co jeszcze o Kubusiu?
jest ogromnie samodzielny. sam chodzi do łazienki, sam się rozbiera, sam ubiera (umie sobie zakładać koszulki i bluzy przez głowę), sam nalewa, sam smaruje, sam kroi, sam włącza płyty w komputerze, sam puszcza bajki na youtube, sam gra w gry komputerowe, sam...
tylko do przedszkola nie chce chodzić. ani sam, ani z kimkolwiek. choć na szczęście jak już jest w środku, wszystko jest dobrze.

i nadal uwielbia Franka. jak inne dzieci się nim interesują, zawsze przybiega, żeby go wyściskać i podkreślić, że Franek jest JEGO.

ech, ten Kubuś...
mój kochany...

Nowe pozycje

młody człowiek rośnie, rozwija się, zaczyna mu się troszeczkę nudzić...
 
 
tu wytrawne oko (Babci, na przykład) z pewnością dostrzeże, że to nie tylko leżenie. to konsumpcja...
jakby mało było tych nowości, Franek zjadł dziś pierwszy stały posiłek. marchewka? brokuły? ziemniaczek? a skądże! chrupki kukurydziane!
fotoreportaż wkrótce.
na koniec zdjęcie zupełnie tradycyjne:

Technika

raczej tradycyjna. dawna, rzec by można...
 
 

Goście

ostatnio Kuba dużo czasu spędza na ulicy. ma tam dużo kolegów, od których uczy się wielu rzeczy.
a jak pada deszcz, miewa gości:
 
jednak tym razem każdy bawił się prawie osobno
a co na to wszystko Franek?
popisywał się siłą:

O ospie

...and the Ospa goes to... (tu szukajcie dalszych przygód Kubusiowej ospy)

piątek, 17 czerwca 2011

Po ospie!

tak czy owak ospa to fascynująca choroba... jak już się nam pokazała, rozwijała się gwałtownie, a potem się gwałtownie zwinęła. trudno mi było w pewnym momencie uwierzyć, że te kropki zejdą z twarzy Kubusia bez śladu. schodzą.
po najcięższych objawach przyszło silne osłabienie, a wczoraj... powrót apetytu (WIELKI powrót!) i powrót energii. bardzo miły stan.

a Franio? robi się z dnia na dzień coraz bardziej sprawny, a to sprzyja rozwijaniu nowych zainteresowań:
mam nadzieję, że już będzie całkiem dobrze!

wtorek, 14 czerwca 2011

...i po ospie??

Kuba nie wygląda już tak, jak na poprzednich (ani następnych) zdjęciach.
zgodnie z płynącymi do nas informacjami, stan jego skóry znacznie się poprawił. szóstego dnia rzeczywiście krostki zmieniły się w strupki, a ciało Kuby zmieniło się nie do poznania, bo w ramach rozrywki trochę go zagencjanowałam. 

niestety, jeśli chodzi o nastrój... Kuba był wczoraj w najgorszym chyba humorze w swoim życiu. sam wprost przyznawał, że nie wie, czego chce. mało je, więc jest osłabiony, spać nie chce i marudzi, marudzi, MARUDZI. dziś było nieco lepiej, więc mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. ewidentnie już zdrowieje, ale są tacy, który teraz zapowiadają dramatyczny spadek odporności. pocieszać mamy się tym, że po nim ma nastąpić skokowy jej wzrost. no, zobaczymy.

na razie nadal czekam na to, co stanie się z Franiem. chłopak ma jeszcze tydzień na rozwinięcie objawów. choć z analiz mojego kalendarza (tak, tak, Izabelo, założyłam sobie kalendarz, co bardzo pomaga poczuć się Bardzo Zajętą Osobą. w moim kalendarzu dominują takie wpisy: "kupić szczepionkę dla Frania", "szczepienie Frania", "laryngolog Kuby", "laryngolog Frania", "laryngolog mój", co pozwala się poczuć nawet Bardzo Rozchwytywaną Osobą...) wynika, iż ospą Kubuś zaraził się w przychodni, kiedy byliśmy tam z Franiem w sprawie jego zapalenia oskrzeli. wpadli tam wtedy rodzice z małym chłopcem, którzy tylko chcieli sprawdzić, czy to ospa. to była ospa, co potwierdziła po krótkich oględzinach lekarka... ja też potwierdzam. tak więc Franio miał kontakt z wirusem w tym samym czasie, co Kuba i... nic. liczę na to, że tak zostanie.

sobota, 11 czerwca 2011

Oblicza ospy

taaaak... wiele bym dała, żeby Kuba podczas ospowego apogeum wyglądał tak, jak wczoraj. niestety, nie wygląda.
wczorajsza rzeczywistość też nie wyglądała już różowo. co prawda dzień był bardzo dobry - Kuba pogodny, choć trochę padnięty, przespał się w dzień, gorączka dochodząca do 40 stopni też nie robiła na nim dużego wrażenia. i nadszedł wieczór... Kubę zaczęło swędzieć. zaczął się źle czuć. ech... szkoda gadać. to była moja pierwsza naprawdę nieprzespana noc w moim macierzyńskim doświadczeniu.
Kuba troszkę przysypiał, na 15, 20, może mu się zdarzyło i na 30 minut. ale co i raz się wybudzał, płakał i wołał "boli! boli!". to było podłe doświadczenie...
o 4:00 podałam mu hydroxyzynę. o 4:30 radosny jak szpak wołał: "mamo, już jest jasno! zobacz, słoneczko wstało! chcę mleczko z płatkami!" po śniadaniu wreszcie zasnął...
spał 5 godzin. my trochę mniej.
w dzień... w dzień nie spał.
skakał, bawił się, śmiał, wygłupiał, a kiedy gorączka dochodziła do 40, oglądał bajki. usnął o... 21:45! wydaje mi się, że się nałykał prądu. albo podpijał jedną z moich licznych kaw... kompletnie nie wiem, co tu jest grane...
mam nadzieję, że już jest lepiej. temperatura już drugą godzinę krąży wokół 39 stopni. może organizm zaczyna być górą...

no i winna jestem Wam sprostowanie do wczorajszego wpisu. otóż Kubuś pożegnał się z pieluszką. tak całkiem. czyli nie tylko w dzień obywa się bez pieluchy, ale i w nocy. kompletnie odmawia jej założenia, zachowuje się tak, jakby zupełnie zadziwiające było dla niego, że mamy takie głupawe propozycje: pielucha - kto to widział! :-)
sam pamięta o swoich potrzebach, nie trzeba mu przypominać, pilnować go. nawet w nocy i w gorączce!

a Franio?
ten z kolei przeżywa apogeum urokliwości i dobrego humoru:
zabawom, śmiechom i gadaniu nie ma końca.

a ponieważ nic w przyrodzie nie ginie i skończyło nam się zawracanie głowy jednymi pieluszkami, to... Franio dziś zasnął ze smoczkiem... mam nadzieję, że to nie stała tendencja, ale tak zmienne te dzieci, że nic nie wiadomo...
trzymajcie kciuki, żeby Franio teraz nie chorował. jak patrzę na tę buzię (te buzie!)...