czwartek, 23 czerwca 2011

Prawie trzy

troszeczkę smutno, troszeczkę żal...
trzecie urodziny Kubusia zbliżyły się o kolejny miesiąc. został już ostatni. jakoś nie cieszy mnie ten upływ czasu...
cieszy mnie za to cały mój synek, a dla opisana całej jego cudowności brak mi słów.
jemu słów za to nie brakuje w żadnej chyba sytuacji...

spotkaliśmy sąsiada. mojego, nie Kubusia. (no, topograficznie to i Kubusia, jednak różnica wieku między oboma panami wynosi ok. 40 lat).
Sąsiad: Jak tam, Kuba?
Kuba: ...
S. Co słychać?
K. ...
S. Wszystko w porządku?
K. ...
Ja: Zawstydziłeś się trochę?
K. Zatkało mnie...

śniadanie. mam na talerzu kanapkę, ale uwiódł mnie Franek, więc się z nim przekomarzam.
K. Mamo, to jest jedzenie, nie zabawa. Nie baw się!

wczoraj. Kuba chce pić. SAM. tzn. sam nalać sok. ja mam problem: karton jest pełen, a więc dość ciężki, dopiero co umyłam podłogę, jakoś mi nie pasuje, żeby Kuba porozlewał. awantura. dłuższa. w końcu mówię:
- Kubusiu, musimy wymyślić jakieś rozwiązanie tego problemu, tak żeby ty był zadowolony i żebym ja była zadowolona. Pomyśl, jakbyś mógł nalać sam do kubeczka, żebym ja się nie martwiła, że wylejesz sok na podłogę.
- Nie wiem.
- No pomyśl. Na pewno znajdziesz jakieś rozwiązanie.
- Już wiem! Możemy położyć ściereczkę i jak się rozleję, to ja ścierzę!
tu nastąpiła entuzjastyczny aplauz.
po całej akcji:
- Kubusiu, wymyśliłeś świetne rozwiązanie tego problemu! Wszyscy byli zadowoleni!
- Wymyśliłem jeszcze jedno świetne rozwiązanie!
- Jakie?
- Jak będziemy mieli stare rzeczy, to możemy je zniszczyć!
- ...

(kiedy przy kolacji opowiadałam tę sytuację Tacie - ale bez rozwiązania dla starych rzeczy - Kuba dodał:
- Wymyśliłem jeszcze jedno świetne rozwiązanie! Jak będzie stara ściana, to możemy ją zburzyć!)

a propos awantury:
bywają. częste. bo Kuba nie znosi, jak mu się czegoś zabrania. czegokolwiek. do niedawna w takich sytuacjach mówił:
 - Idź. Nie lubię cię!
biedawno zmienił to (SAM) na:
- Nie lubię cię, jak tak mówisz!
nie wiem, czy nie zachęcić go, żeby poprowadził jakieś szkolenie z komunikacji...

co jeszcze o Kubusiu?
jest ogromnie samodzielny. sam chodzi do łazienki, sam się rozbiera, sam ubiera (umie sobie zakładać koszulki i bluzy przez głowę), sam nalewa, sam smaruje, sam kroi, sam włącza płyty w komputerze, sam puszcza bajki na youtube, sam gra w gry komputerowe, sam...
tylko do przedszkola nie chce chodzić. ani sam, ani z kimkolwiek. choć na szczęście jak już jest w środku, wszystko jest dobrze.

i nadal uwielbia Franka. jak inne dzieci się nim interesują, zawsze przybiega, żeby go wyściskać i podkreślić, że Franek jest JEGO.

ech, ten Kubuś...
mój kochany...

3 komentarze:

-Longina- pisze...

W wyżej opisanym przypadku "sciezenie" jest jak najbardziej wskazane ;)
Uwielbiam tego Waszego Kubusia.
Jest szalenie mądry.
Tak z innej beczki- Franusiowi bosko w czerwonym.
Przepraszam, że tak rzadko tu jestem ale komputer mi nawala i mogę tylko w weekendy korzystać z Tomka laptopa. buziaki :)

Julko pisze...

O! miesiąc! Rozumiem Cie Mamo Kuby i Franka ;).
U nas jak jest problem to Julek mówi: TO JA JUŻ SOBIE IDĘ STĄD I WIĘCEJ DO MNIE JUŻ NIC NIE MÓW. ;)
Pozdrawiam!

Katarzyna Gałązka pisze...

cudny jest cudny jest:))))