środa, 8 czerwca 2011

Znowu w Tamice

nie było tam klimatyzacji, ale wysoki sufit ułatwiał oddychanie. było bardzo przyjemnie.
ta Pani prawie przysposobiła moje dziecko :-)
Kuba zerkał na to zza piłki
na szczęście Franio mnie rozpoznawał :-)
Kuba podejmował różne aktywności. na początku indywidualne:
podobnie jak pozostali
ale potem zrobiło się grupowo
 
a najwięcej wdzięku i tak mieli najmłodsi:
a na koniec kilka super zdjęć Gucia:
i moje ulubione:
talent ma po mamie...

a jak się przyjrzycie Kubie, to zauważycie, że nieźle wygląda. jak na początek ospy...
poproszę melisę, hydroxyzynę, a do tego kofeinę i adrenalinę...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

cudne okolicznosci! szczegolnie jak na poczatek ospy. nie ma jak porcja kofeiny w TAKICH okolicznosciach. a teraz trzymam kciuki, I.

mama FiK pisze...

nie, kofeiny nie było. tam dla takich jak ja serwują kofeinę + mleko sojowe. mleko sojowe drapie mnie w gardle.. była lemoniada.