sobota, 4 czerwca 2011

Dziewczyny

siedzimy przy stole. można powiedzieć, że we czwórkę.
chłopaki (dwaj) jedzą rybę. ale ten młodszy nie bardzo chce.

Tata: Stefa się ucieszy.
Kuba: Dlaczego?
Tata: Jak dostanie rybkę, to się ucieszy, bo będzie jej bardzo smakować.
po chwili:
Kuba: Mamo, dlaczego zjadasz rybkę?
Mama: Bo jestem sknera.
Kuba: Dlaczego?
Mama: Bo mi szkoda pieniędzy na rybki dla Stefy.
Kuba po chwili: Wszystkie dziewczyny są sknerzami!


Kuba gada jak najęty. nie nadążam zapisywać, choć powinnam. poza tym, CO mówi, urzeka mnie to, JAK mówi, a konkretnie jego intonacja. jak na mój gust, swobodnie mógłby już grać w teatrze. może w radiowym teatrze na przykład. czyli słuchowisku. uwielbiam ten tajemniczy głos:
- Słyszę jakieś odgłosy... Mamo, czy wiesz, skąd dobiegają te odgłosy?
albo:
- Widzę jakieś ślady. Czyje to mogą być ślady? Może jakiegoś dinozaura?


gada też wierszem (wierszami, licznymi), liczy, śpiewa (ukochana piosenka to: Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem), tłumaczy pojedyncze słowa z angielskiego na nasze (ku mojemu zdumieniu!) i... nie wiem, co jeszcze.

o, koniec wpisu. Obowiązek wzywa :-)

Brak komentarzy: