wtorek, 30 września 2008

Safari

tak, to jest trochę niehumanitarne, zwłaszcza w oczach niejedzącej mięsa mamy, ale w Kubusiu odezwał się zew krwi i natura prawdziwego mężczyzny - polowczyka. mama początkowo prosiła i błagała, żeby tego nie robił, ale on swoje. że musi. no to wiecie, jak z mamą jest - jak Kubuś musi, to musi, a mama tylko się przygląda. nie zawsze w milczeniu.
zobaczcie i Wy:

poniedziałek, 29 września 2008

Lewa ręka

wczoraj, po spacerze w Łazienkach (oczywiście brak dokumentacji tego faktu, jako że mama pochłonięta była omawianiem matczynych spraw, tudzież najpospolitszymi plotami) Kubuś odkrył swoją lewą rękę. odbyło się 20 minut analizy (oczywiście nieudokumentowanej:-( ), co wyglądało naprawdę radośnie.
z powodu takiej sobie pogody trudno o zdjęcia, bo światło wewnątrz marne, a na zewnątrz Kubusiowi widać głównie nos i zamknięte oczka, a to i tak tylko wtedy, kiedy nie spaceruje w chuście, tylko w wózku. ale wiem, wiem: potrzeby są, postaram się.

czwartek, 25 września 2008

Dziadek

tytuł posta może być nieco mylący, biorąc pod uwagę, że zaczynamy od obiecanych zdjęć urodzinowych:zaś wczoraj z rana mama oznajmiła Kubusiowi, że wybiera się na zajęcia jogi. razem z Kubusiem, rzecz jasna. no, na tę wiadomość Kubuś wpadł w niemały popłoch, pamiętał bowiem, co działo się z nim na tych zajęciach jakieś 3 miesiące temu: a to go odwracano głową do dołu (czego przecież zdecydowanie odmawiał!!), a to bokiem, a to fikołki niemal... więc tym razem postanowił, że się zaprze i nikt go nie ruszy. przyjrzał się jednak mamie, ocenił siły i... postanowił zadzwonić do Dziadka, żeby go wezwać na pomoc:
i wiecie co? interwencja okazała się skuteczna! tzn. połowicznie: Dziadek przyjechałale zbyt późno, żeby powstrzymać mamę :-)
fotorelacji z jogi niestety brak, a szkoda, bo byłaby ciekawa. Kubuś wziął się na sposób i w kluczowym momencie zażądał jedzenia. na to mama nie miała argumentu...

wtorek, 23 września 2008

...jesienią

dzisiaj trochę poświętowaliśmy, a dużo czasu zajęło nam ustalanie, co to jest jesień. kiedy Kubuś już to zrozumiał, zażyczył sobie spaceru na grzyby. czemu nie? poszliśmy na grzyby. zbiory były stosunkowo niewielkie, za to łowy fotograficzne...
poniższe zdjęcie dedykujemy Ewie, która też ma dziś swój jubileusz, choć to nie dwa miesiące, tylko... powiedzmy 22lata i dwa miesiące:-)no a z tym grzybkiem to nie o to chodzi, że on rzekomo trujący (niejadalny a nie trujący!), tylko że taki bajkowy...
to z rozpędu jeszcze jeden:czyż nie piękne?
a zdjęcia z dzisiejszego świętowania może jutro, bo bakteria w aparacie padła i nabiera teraz sił (dobrze, że klisza nie pękła!)

2 miesiące...

ha! to absolutnie niewiarygodne! Kubuś ma już 2 miesiące!!
ponieważ świętujemy, zamieszczam tu zdjęcia sprzed kilku dni, a ilustracja fotograficzna z dziś pojawi się tu - miejmy nadzieję - wkrótce(prawda o powyższych zdjęciach jest taka: mama najchętniej schowałaby je sobie do szufladki w sypialni i oglądała ukradkiem, ponieważ TAK je uwielbia; publikuję je tu jedynie po to, żeby udowodnić sobie, że nie jestem takim małym człowieczkiem...)

piątek, 19 września 2008

Kuba!!

daleko, daleko, za górą, za rzeką, ba! nawet za oceanem! narodził się wczoraj... Kubuś!!! - kuzyn znanego Wam już Kubusia. witamy na świecie! gratulujemy przede wszystkim Wiktorii - nareszcie jest starszą siostrą, ale też oczywiście Rodzicom i Dziadkom! bardzo się cieszymy!
a oto nasza wizja dwóch Kubusiów:
Kubuś, jak widać, był zachwycony spotkaniem z Kubusiem :-)

środa, 17 września 2008

8 tygodni!!

ha! kto by uwierzył?? mamie przychodzi to z trudem... ale rzeczywiście - Kubuś pojawił się po tej stronie już 8 tygodni temu! z tej okazji mama obiecała mu, że zrobi, co potrafi, aby ten fakt nigdy nie stał się oczywisty. póki nie jest to oczywiste, że Kubuś JEST, każda chwila z nim jest świętem.
choć dzisiejsze akurat plany świętowania zostały zmodyfikowane wobec niesprzyjających okoliczności, to jednak udało nam się ten dzień uczcić. po tym, jak mamy kręgosłup - nadużyty dźwiganiem zaskakujących ciężarów - został zrehabilitowany, udaliśmy się do tzw. miasta na konsumpcję. obiad obiadem, ale prawdziwą ucztą była wizyta w kawiarni: mama z rozkoszą delektowała się kawą z mlekiem, podczas gdy w tym samym czasie Kubuś delektował się samym mlekiem :-) błogość malowała się na obu twarzach... no a potem mama się nie opanowała i kupiła Kubusiowi w prezencie ciepłe śpioszki i pierwsze w Kubusiowym życiu skarpety, które go nie uciskają (jeśli ktoś z Was, drodzy Radiosłuchacze, nie ma jeszcze pomysłu na biznes, to tu kryje się niewykorzystana nisza!).
na deser zaś na wieczornym spacerze Kubuś miał okazję spotkać dwa małe białe kotki, które niechybnie są dokładnie w Kubusiowym wieku. nie muszę chyba dodawać, że Kubuś - jak to Kubuś - okazję tę przegapił, a dokładniej rzecz ujmując, przespał...

a teraz niespodzianka - wszystkim Blogooglądaczom w prezencie udostępniamy ten oto zapis:

poniedziałek, 15 września 2008

Chomiki??

ha! wczoraj podczas wizyty na Chomiczówce Kubuś naśmiewał się z chomików, że to takie myszy są bezogoniaste i co? ano spotkała go za to nieprzewidziana kara!kara utrzymywała się przez cały dzień i jakoś musiał sobie Kubuś z nią radzić. prawdę rzekłszy, w końcu okazała się całkiem przyjemna... a to zapowiedziane zdjęcie z kołyski:a ponad kołyską kolejny Kubusiowy przyjaciel:a teraz mama domaga się pochwał, bo cały ten wpis zamiściła lewą ręką, jako że prawą zajmuje ponad 5 kg Kubusia.

niedziela, 14 września 2008

Chomiczówka

dzisiaj Kubuś pojechał na Chomiczówkę (hihi, rozśmieszyła go ta nazwa!) pożegnać się z siostrą Marleną. na jakiś czas, oczywiście, bo przecież będziemy jeździć do św. Lipki!
tu Kubuś próbuje (nie) dokonać wpisu w pamiątkowym albumie stanowiącym drobny prezent dla siostry:a tu siostra, która już tęskni za Kubusiem, próbuje różnych sztuczek, żeby choć trochę zatrzymać go blisko siebie:na ile to ma sens i szanse powodzenia, sami oceńcie...którego Kubusia wybieracie???

sobota, 13 września 2008

Zima

Kubuś zapytał dzisiaj mamę, czy to już zima. no cóż - jak ktoś się urodził podczas 30-stopniowych upałów może tak myśleć... w każdym razie wykorzystaliśmy możliwość przetestowania misiowego ubrania, co okazało się tak dobrym pomysłem, że pociągnęło za sobą sesję zdjęciową:
z wizytą u Basi:
i potem, na tle trawnika, na rękach Taty:
i absolutny hit w oczach mamy:
widzicie tę minę Kubusia? serce mięknie...

piątek, 12 września 2008

I znów piątek

jakoś rzadko udaje się tu coś zapisać, ale przysięgam, że się staram!
to może po kolei. zatem:
po pierwsze: zapomniałam napisać (z powodu tego strasznego szczepienia), że Kubuś został ponownie zważony. we wtorek ważył 5060g!!! wygląda mniej więcej tak:
po drugie: odbyliśmy rewizytę u Gucia, ale nie powstało tam żadne moje zdjęcie, jako że szkoda mi było na to uwagi. za to u Gucia na blogu się pojawiło, zatem kto ciekaw, zapraszam tutaj

po trzecie: wszystkie Kubusiowe sprawki - poza spaniem - zostały przeniesione do jego pokoju. jak to wygląda teraz, wkrótce zobaczycie, jak to wyglądało w trakcie przeprowadzki, zobaczcie już teraz. Kubuś podczas przebierania rozmawiał ze swoją nową koleżanką, Żyrafą (Kwiatek, niestety, zniknął z pola jego widzenia):


z czasem atmosfera zrobiła się bardzo gorąca:


a sam Kubuś padł z nadmiaru emocji:
po czwarte: nieoczekiwanie przyszła jesień i Kubuś przybrał jesienny wystrój:
i wreszcie po piąte: Ninusia obchodzi dzisiaj urodziny!!! bardzo mocną Ją ściskamy, życzymy wszystkiego dobrego oraz dedykujemy zdjęcie zatytułowane "Głębia spojrzenia" - wystarczy na nie spojrzeć i wszystkie smutki przechodzą...

wtorek, 9 września 2008

WZW

tak, nadszedł ten dzień, kiedy mama dobrowolnie zgodziła się na zadanie Kubusiowi rany kłutej, mając nadzieję, że to kiedyś, przy jakimś kolejnym kłuciu, uchroni go przed chorobą. Kubuś zachował się baaaardzo dzielnie, rozpłakał się tylko raz, kiedy potwornie długa igła wylądowała w jego udzie:-( :-( mama - o dziwo! - nie rozpłakała się ani raz, ale jeszcze bardziej dziwi to, że nie rzuciła się na pielęgniarkę z pazurami... (zrezygnowała tylko dlatego, że nie ma zbyt długich pazurów) w każdym razie na ten moment mama ma postanowienie, że jeśli wkrótce ktoś będzie chciał Kubusiowi zrobić coś podobnego, naśle na tę osobę ochronę Kubusia:
po zastrzyku Kubuś na szczęście jest spokojny i pogodny, śpi już trzy godziny. być może to dlatego, że zaraz po wizycie w przychodni trafił w dobre ręce:
Babcia ma na Kubusia zdecydowanie dobry wpływ:

poniedziałek, 8 września 2008

...Dzień Piśmiennictwa

tak, tak, drodzy Czytelnicy, dziś Międzynarodowy Dzień Piśmiennictwa. aby go uczcić, poczęstujemy Was większą liczbą słów niż zazwyczaj.
to musi być dla Was wszystkich trudne - nie widzieć tego, co widzi mama. a co widzi mama? ano mama widzi ostatnio jak Kubuś skupia wzrok nawet kilkanaście minut na gadającej twarzy, widzi jak się roześmiewa, pomyślawszy niewiadomoco, jak śmieje się rano, leżąc w łóżeczku...
za to na pewno nie zazdrościcie tego, co mama CZUJE... i nie, nie mam tu na myśli aspektów zapachowych lecz wagowe. Kubuś jest już TAK ciężki (i robi się przy tym tak okrąglutki:-)) że podnoszenie go już dawno zaczęło uszkadzać tkanki miękkie mamy, a teraz przerzuca się na twarde...
to, co jest bardzo miłe w zachowaniu Kubusia, to to, że śpi nocą sześć godzin, a potem budzi się bez płaczu, to, że zasypia sam w swojej kołysce (ojej, nie ma zdjęcia z kołyski!!), to, że jest DOSKONAŁY:-)

a z fotografiami poczekamy na Międzynarodowy Dzień Fotografii - jak ktoś zna datę, niech informuje

sobota, 6 września 2008

Sobota

...imieniny kota! więc postanowiliśmy spędzić je aktywnie i wakacyjnie (dla Kubusia rok szkolny jeszcze się nie zaczął, on czeka na akademicki...). po wizycie na lokalnym bazarze, udaliśmy się więc do samiuteńkiej Warszawy, a w niej... Kubuś otrzymał nowy pojazd!!na początku podszedł do niego nieco nieufnie:
ale już po chwili...i ta faza trwała znacznie dłużej, dlatego można było sobie pozwolić na spacer traktem pasującym do Kubusia:
a przy tej mobilnej okazji, zwiedziliśmy niezwykłą wystawę zdjęć okupowanej Warszawy w Domu spotkań z historią:
na deser zaś z okazji imienin kota odwiedził nas... przybysz z innej planety:
ufff... po bliższym przyjrzeniu okazało się na szczęście, że to nikt inny jak Gucio Gałązka!!! chłopcy bardzo się polubili, a Gucio okazał się bardzo opiekuńczy i uspokajał Kubusia, kiedy ten płakał:efekt był bardzo udany - już po 30 sek. sytuacja wyglądała tak:chłopców zaciekawiło, który z nich jest dłuższy, więc sprawdzili to eksperymentalnie:jak widać, Gucio jest dłuższy o długość głowy, łydek i stóp...

a po tych wszystkich harcach Kubuś zasnął snem sprawiedliwego, co już nie zostało uwiecznione...

piątek, 5 września 2008

Piątek

piątek dobry na początek - stwierdziliśmy dziś z Kubusiem zgodnie, tylko nie mogliśmy wymyślić, na początek czego. właściwie myśleliśmy tak cały dzień, aż Kubuś...
no tak, po prostu zasnął...
zatem szybciutko zamieszczam kilka jego ładniejszych zdjęć, zanim się obudzi:
taaa... i to na razie tyle, bo blogger płata nam żarty :-(

czwartek, 4 września 2008

Wrzesień

początek września przypadł Kubusiowi jeszcze na sierpień, kiedy to udał się w kierunku ambasady belgijskiej, podziwiać przepiękny dywan kwiatowy ułożony ze 120 tys. begonii:bardzo mu się spodobało to dzieło, pomyślał, że zrobi taki na tarasie z mamy begoniipotem pojechał na lotnisko
odebrać tam Bardzo Ważną Postać:1 września został uczniem - najmłodszym koterapeutą Stephena:poza nim poznał różne postaci, które rywalizowały o bliski kontakt:-)po trzech dniach poważnej pracy mina Kubusia zmieniła się:prawda, że spoważniał??