niedziela, 29 lipca 2012

Bracia

pisałam już, że coraz częściej tak:
?
chwilę wcześniej biegli, trzymając się za ręce. z własnej inicjatywy.

zupełne przeciwieństwo tej sceny też mam miejsce coraz częściej :-) krótko mówiąc: chłopcy coraz częściej wchodzą w interakcje. różne. oczywiście znacznie częściej walczą o różne rzeczy. a właściwie  o tę samą :-) bo odkąd Franio się usprawnił, nie tylko patrzy z podziwem na Kubę, ale też natychmiast idzie w jego ślady. i czasem na końcu tych śladów jest za mało miejsca na dwóch...
no, ale w lesie go na szczęście nie zabrakło!

sobota, 28 lipca 2012

Na naszej ulicy

na naszej ulicy powstała wspaniała społeczna inicjatywa:
(zwróćcie uwagę na drugi plan... tak, inicjatywie społecznej towarzyszyła inicjatwa antyspołeczna...)
 o co tam chodziło?
nic dziwnego, że ręce same się wyciągały... wszak temperatura sięga 32 stopni!
 i szybko po olimpiadzie pozostaje tylko wspomnienie... 
 tak, to właśnie bardzo lubię w tej ulicy! a raczej w jej mieszkańcach.

piątek, 27 lipca 2012

4. urodziny

wpis nieco opóźniony... trudno było się zebrać.
po pierwsze: czwarte?? już czwarte?! nikt nie mówił, że to będzie tak szybko...
a po drugie: jak opisać największego tekściarza w rodzinie? kompetencji językowych mi nie starczy...

poratuję się migawkami z dnia urodzin:
dzień pełen był atrakcji. impreza się nie odbyła w związku z niepewnym stanem zdrowia jubilata. nie zmieniło to jednak faktu, że dzieci w tym dniu w życiu Kubusia nie zbrakło
 popołudnie było rodzinne. możnaby rzec, że męskie..
 wieczorem mini-przyjęcie
 pirackie, oczywiście
 
 na jednym zdjęciu obecna jest nawet autorka tego całego zamieszania. nie, nie ta po prawej :-)
a wieczorem...
pirackie zwyczaje doszły do głosu:
 i już na sam koniec - sztuki:

jaki jest czteroletni Kubuś?
na razie jest ucieleśnieniem mamy fantazji o dziecku :-) wspaniałe umiejętności językowe, sprawność fizyczna na drugim miejscu... nie, nie jest tak, że mi nie zależy na jego rozwoju fizycznym. ostatnio zresztą miał miejsce jakiś przełom i Kubuś trochę nadrabia. aktywizuję go, jak potrafię. ale czasem przypomina sobie, że boi się wysokości i wtedy się uwstecznia... za to na rowerze i na hulajnodze hula wspaniale!
to co u Kuby bardzo wyraziste, to to, że jest bardzo emocjonalny i empatyczny. lubi się śmiać i śmieje się często, ale o płacz też u niego łatwo. mnie oczywiście rozbraja, kiedy zaczyna nagle popłakiwać, bo tata wyjechał do pracy albo przypomniał sobie jakąś scenę z bajki lub żabkę, którą widział w ogródku, a która jest rodzielona ze swoją rodziną...
Kuba jest opiekuńczy, co widać nie tylko na przykładzie jego kontaktów z Franiem, ale też w kontakcie z innymi młodszymi dziećmi. jest bardzo współpracujący - można się z nim umówić na wszystko i czasem łapię się na tym, że wyobrażam sobie, jak ciężko byłoby mi ze starszym niewspółpracującym bratem...

nie, nie mam kompletnie weny na rocznicowe podsumowania. jak przyjdzie czas, napisze o Kubie.
tymczasem próbka jego tekstów:

Frańcio, jak robi dinozaur?
A jak robi piesek?
A jak robi Frańcio?

- Coś mi tu śmierdzi...
- Może niechcący puściłeś bąka?
- Nie, nie puściłem.
Ale na wszelki wypadek powiem przepraszam.

więcej nie pamiętam, kiedyś dopiszę.

pamiętam tylko, że kocham go baaaaaardzo. i nadal mnie wzrusza, że kiedyś był w moim brzuchu...


piątek, 20 lipca 2012

O Franku

zalegam sama sobie z wpisem o Franku.
pomijając trudności techniczne, trudno jest mi zdobyć się na dystans i opisać pokrótce najbardziej charakterystyczne właściwości Franka.
jak tak pomyślę, to najbardziej charakterystyczny wydaje mi się... bzik. Franek jest zdrowo bziknięty i tego nie da się ukryć. mam w nim cały dzień telewizor i tylko czasem mi szkoda, że pilot jakoś nie chce działać...
w czym się przejawia bzik?
w minach. no, ja wiem, ze każde dziecko potrafi robić minę niewiniątka w kluczowych momentach, ale Franek wydaje mi się mistrzem. to jego "to nie ja!" wypisane w tych błękitnych oczkach zawsze mnie rozbraja...
w skokach. Franek nauczył się podskakiwać i teraz przez pół dnia wyczynia góralskie hołubce. wystarczy mu powiedzieć "zatańcz, Franek!", a on już podskakuje. jak nie mówi mu się nic, też podskakuje :-)
w dziękowaniu za posiłek. podziękowanie jest zdecydowane i ma miejsce wtedy, gdy Franio odmawia spożycia tego, co ma na talerzu. zawsze poleci, zanim zdążymy zareagować. mimo że mamy z tym do czynienia codziennie... kiedy posiłek smakuje, ale Franio uznał, że już się najadł, miska/talerzyk lądują do góry nogami, a Franio z upodobaniem maluje zawartością po stole...
w dźwiękach. no, tego to się nie da opisać.
zapraszam na film:
zaryzykowałabym stwierdzenie, że to jest cały Franio.
ale przecież brakuje tu pobudek, zabaw z Kubą, bzika hulajnogowego, padania na trawę, dawania buziaczka, mycia brzuszka, zasypiania...
ale słodycz Frania na filmie widać.

Przedurodzinowe trudności

Kubuś się rozchorował :-(
widocznie musiał przed urodzinami.
suchy kaszel, a do tego gorączka niewiadomego pochodzenia.
wygląda to jednak na efekt zaniechania leczenia objawów alergii. nie ma to jednak jak sterydy...
po pierwszej dawce leków już jest lepiej, a co ciekawe - leczenie pomaga, mimo że leczy się nie Kuba a Franek!
ale to nie koniec przedimprezowych nieszczęść. zepsuła nam się zmywarka. wpadło do niej coś dużego...
serwis odmawia naprawy tak dużej usterki...

poniedziałek, 16 lipca 2012

Aktywność fizyczna

starszy młody człowiek się rozwija
 
a młodsyz pędzi w jego ślady...

niedziela, 15 lipca 2012

Grecka impreza

byliśmy na greckiej imprezie. wielkiej i wspaniałej.
oto nasi przedstawiciele:
 
oto gospodarze:
 oto świetna zabawa:
 to najładniejsze grupowe
 a to grupowe ze mną :-) a co?!


piątek, 13 lipca 2012

Hulajdusza

Franek rozmiłował się w hulajnodze przerobionej na jeździk. dziwię się, że nie śpi w kasku...

Bracia

coraz częściej razem