piątek, 27 lipca 2012

4. urodziny

wpis nieco opóźniony... trudno było się zebrać.
po pierwsze: czwarte?? już czwarte?! nikt nie mówił, że to będzie tak szybko...
a po drugie: jak opisać największego tekściarza w rodzinie? kompetencji językowych mi nie starczy...

poratuję się migawkami z dnia urodzin:
dzień pełen był atrakcji. impreza się nie odbyła w związku z niepewnym stanem zdrowia jubilata. nie zmieniło to jednak faktu, że dzieci w tym dniu w życiu Kubusia nie zbrakło
 popołudnie było rodzinne. możnaby rzec, że męskie..
 wieczorem mini-przyjęcie
 pirackie, oczywiście
 
 na jednym zdjęciu obecna jest nawet autorka tego całego zamieszania. nie, nie ta po prawej :-)
a wieczorem...
pirackie zwyczaje doszły do głosu:
 i już na sam koniec - sztuki:

jaki jest czteroletni Kubuś?
na razie jest ucieleśnieniem mamy fantazji o dziecku :-) wspaniałe umiejętności językowe, sprawność fizyczna na drugim miejscu... nie, nie jest tak, że mi nie zależy na jego rozwoju fizycznym. ostatnio zresztą miał miejsce jakiś przełom i Kubuś trochę nadrabia. aktywizuję go, jak potrafię. ale czasem przypomina sobie, że boi się wysokości i wtedy się uwstecznia... za to na rowerze i na hulajnodze hula wspaniale!
to co u Kuby bardzo wyraziste, to to, że jest bardzo emocjonalny i empatyczny. lubi się śmiać i śmieje się często, ale o płacz też u niego łatwo. mnie oczywiście rozbraja, kiedy zaczyna nagle popłakiwać, bo tata wyjechał do pracy albo przypomniał sobie jakąś scenę z bajki lub żabkę, którą widział w ogródku, a która jest rodzielona ze swoją rodziną...
Kuba jest opiekuńczy, co widać nie tylko na przykładzie jego kontaktów z Franiem, ale też w kontakcie z innymi młodszymi dziećmi. jest bardzo współpracujący - można się z nim umówić na wszystko i czasem łapię się na tym, że wyobrażam sobie, jak ciężko byłoby mi ze starszym niewspółpracującym bratem...

nie, nie mam kompletnie weny na rocznicowe podsumowania. jak przyjdzie czas, napisze o Kubie.
tymczasem próbka jego tekstów:

Frańcio, jak robi dinozaur?
A jak robi piesek?
A jak robi Frańcio?

- Coś mi tu śmierdzi...
- Może niechcący puściłeś bąka?
- Nie, nie puściłem.
Ale na wszelki wypadek powiem przepraszam.

więcej nie pamiętam, kiedyś dopiszę.

pamiętam tylko, że kocham go baaaaaardzo. i nadal mnie wzrusza, że kiedyś był w moim brzuchu...


Brak komentarzy: