niedziela, 26 maja 2013

Nie pracuję, czyli dzień jak codzień

sama nie wiem, skąd m się to bierze...
co? dzisiaj dzień matki?! ale się złożyło, proszę, proszę...

dla mnie najtrudniejszy moment w ciągu dnia to godzina 21:00 i chwile tuż przed nią. właśnie to wszystko przepchnęłam, dopilnowałam: kolacja zjedzona, lekarstwa podane, zęby umyte, piżamy założone itd., można by wreszcie usiąść i na coś zerknąć, coś poczytać, herbaty się spokojnie napić lub wyjątkowo zjeść kolację, bo ta zjedzona została pożarta akurat nie przeze mnie... i właśnie wtedy trzeba położyć dzieci spać. to jest moje największe wyrzeczenie w ciągu dnia. że nie siadam i nie upajam się, tylko przepycham dalej.
wiadomo, faceci nie wszystko mogą...
choć są też tacy, którzy potrafią więcej
bo chcą??

środa, 15 maja 2013

Dozgonna przyjaźń

- Fascynuje mnie, Kubusiu, że tak długo potrafisz się bawić sam! /trzy godziny/
- Ale ja nie bawiłem się sam!
- A z kim?
- Z moim przyjacielem!
- ???
- Z tym, którego mi znalazłaś.
- Z jakim?
- Z tym, któremu zbudowałem plażę.
/rzeczywiście, był taki robak/
- Kocham Cię Kubusiu.
po chwili:
- Ale on już zaginął...
po kolejnej chwili:
- Właściwie to nie zaginął, tylko umarł. Za długo przebywał w wodzie...
ps. przyjaciel ze zdjęcia ma szansę żyć jeszcze gdzieś w trawie...

sobota, 11 maja 2013

Drogi Mikołaju


Drogi Mikołaju!

Dziękujemy za prezenty!
Podoba Ci się nasza choinka?
Sami wieszaliśmy bombki
i piekliśmy pierniczki!

Poczęstuj się, proszę.

Całujemy, 
Peppa i George

taki oto tekst (zielony właśnie) przeczytał dziś Kubuś w jakiejś starej gazetce. wiem, wiem, nieaktualny nieco, tym niemniej jest to najdłuższy tekst jaki Kubuś przeczytał za jednym zamachem. dlaczego ten i teraz? jakoś wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby dać mu do przeczytania jakikolwiek tekst. czyta słowa, gdzie popadnie, a ja się leniwie temu przyglądam. ten tekst był wyzwaniem, ponieważ czcionka imitowała pismo, w dodatku dziecięce (z tym otwartym "p" na kształt rosyjskiego "r", którego nikt w ten sposób nie pisze, ale którego uparcie uczono w szkole - czy nadal się uczy pisać otwarte "p" i nie daj bóg "b"??). poszło gładko, z wyjątkiem ostatniego słowa, czemu się akurat nie dziwię.
to chyba mogę odtrąbić, że Kubuś umie czytać, prawda??

a Franek naśladuje Kubę jak ten kos (bo chyba nie szpak?) i... zna już trzy litery! rozpoznaje mianowicie A, E i O. tak sam z siebie, przy okazji. uwielbiam ten rodzaj edukacji! uwielbiam po prostu.

ale jeszcze bardziej uwielbiam...
przypadkowo mi się ubrali tak samo. ale akurat dziś miało to swój urok.

środa, 8 maja 2013

Iwo

miałam dziś przyjemność obcować z następującym Zjawiskiem:
nieziemskie Zjawisko.
magia...
a raczej kolejny cud.

poniedziałek, 6 maja 2013

Imieniny Kubusia

tak, to dziś! świętowane już od kilku dni, ale co to komu szkodzi, że kogoś zasypano prezentami??
najważniejszy ten uśmiech.
tym cenniejszy, że teraz gościa dopadł stan podgorączkowy i nie wiadomo, w co się rozwinie :-( zdrowia życzcie!

Dłuuuuugi weekend

zaczęliśmy we wtorek.
wszystkie zdjęcia nieostre, więc z sąsiedzkiego grilla można jedynie niewyraźnie powspominać uniesienia Frania

środa.
zdecydowaliśmy się na większą wyprawę. było bosko. nie wiem, które zdjęcia wybrać, na szczęście sporo jest wiadomo gdzie.
cały dzień na łonie:
poniżej: terenowa wylęgarnia pająków.
zasłużony posiłek:
a w tym czasie starsi:
po przebudzeniu:
- mogę pogłaskać?
- mogę ucałować?
- to ja jeszcze pogłaszczę!
a las? las był taki:
a jeleń? jeleń był martwy :-( choć nie mam pewności, czy to jeleń, nie znam się.

czwartek.
daliśmy się przekonać, że orzeł może:
jeden orzeł to nawet wlazł na pomnik:
niech go lew cmoknie!
potem było tylko lepiej - patriotyczny, acz nie nadęty prezydent, czekoladowy ptak z godła (o zgrozo!) i Kuba zbierający z innymi dziećmi ulotki akcji na pałacowym dziedzińcu. miło. i pozytywnie.

piątek.
rodzinnie.

sobota.
takoż.
rozpoczęliśmy oficjalne obchody imienin Kubusia :-)

niedziela.
znów w przyrodzie. oddalonej o jakieś 300km od tamtej, środowej.
to, co Pasiasty niesie, to kość dinozaura...
a las? las był taki:
bo są lasy i lasy, prawda??
(a także orły i sokoły...)