niedziela, 31 sierpnia 2014

Z opóźnieniem

z opóźnieniem, to fakt, ale za to jaka doskonała okazja do publikacji!







zauważyliście, że oni zazwyczaj patrzą w jednym kierunku? przypuszczam, że tak właśnie wyglądać będą grupowe zdjęcia przez następne kilka lat...

a całą tę (ku mojemu zdumieniu - krótką!) sesję dedykuję siostruni - jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

Naukowo

jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego chłopcy postanowili się nieco podokształcać.
tak więc była lewitująca piłka


lewitujący Franek


kosmici przed lewitacją


jedna zwłoka


spętane podkowy


a także udało mi się uchwycić moment tuż przed tym, kiedy Franek zaczął rzucać organami...


po wszystkim uznałam, że są solidnie przygotowani... (zwłaszcza te rzuty!)

sobota, 30 sierpnia 2014

Małe dzieci.

małe, bo jakoś Kubuś nie załapał się dziś na strzał.



Franio w pewnym momencie mówi:
- Mamo, powiem ci coś na ucho. Dlaczego tam są pan i pani i nie żyją?
no, zdumiałam się lekko, bo tego tematu jeszcze nie mamy przerobionego, atu dwie zwłoki naraz...
zwłoki zamieszkały w samochodzie:


z bliska wyglądały tak:


dziwny był to performens... zwłaszcza z tym komentarzem.

a po południu...


to początki nowej przyjaźni!

Poznańskie kadry.

dawno nie widziałam takiego widoku:


sentymentalny widok...

Poznaniacy są niebywale porządni:


boiska są tu czystsze niż mój przedpokój.
no i bezpieczne. jednego pilnuje trzech funkcjonariuszy:


będziemy się na tę porządność przestawiać. chyba. ale najpierw się jej poprzyglądamy.

A wieczorem...


skoro mam kuchnię gazową, poproszę o proste wegetariańskie przepisy na woka :)

piątek, 29 sierpnia 2014

Bezradność.

Kuba obciął włosy. no i dobrze. należało mu się.


a na drugą część tej operacji nic nie mogłam poradzić...


jeszcze długo będę dochodzić do siebie... :)

Przedszkole. Dzień minus jeden.

zaczęło się pięknie:

nie dosyć, że balony, to jeszcze unoszące się nad głową wytwórcy waty cukrowej


a nieco dalej...


wzięli nas z zaskoczenia :)

pomimo licznych atrakcji:








Franio do końca nie przekonał się do pomysłu pójścia do przedszkola bez Kuby. jak przedszkole, to z Kubą.
ja go właściwie rozumiem.
tyle że w poniedziałek...

a jakie są moje wrażenia z przedszkola?
wyszłam zmęczona. zmęczona świadomością, ile jeszcze musi się zmienić, żeby dzieci były traktowane tak, jak na to zasługują. nie, nic złego w przedszkolu się nie wydarzyło. po prostu mam wysokie standardy. to ciumkanie mnie przerasta. tekst: "uważaj, bo spadniesz!" mówienie: "nic się nie stało! widzisz - mnie też tu boli!" na szczęście same panie z przedszkola, włącznie z dyrekcją, są otwarte i przyjmują uwagi. jestem więc dobrej myśli. przedszkole jest nowe, panie zapewne będą się uczyć i rozwijać. a ja w tej sprawie i tak ideału nie spotkam :)

a, oto jeszcze otwarcie przedszkola okiem Franka:


(wiem, mam niemodne spodnie :))

czwartek, 28 sierpnia 2014

Przedszkole. Dzień minus 2.


dziś w nowym przedszkolu Frania odbyło się spotkanie zapoznawcze.











biorąc pod uwagę zaangażowanie Frania, można uznać, że dobór aktywności był trafiony.
było też parę rzeczy, do których nigdy nie przywyknę. wysoki, piszczący głos pani. "ciocia" jako określenie opiekunki. komentarze: "pięknie!", "ślicznie!", kiedy tylko dziecko zrobi cokolwiek. no i muzyka dla dzieci. na boga! to ostatnie nie na moje nerwy. na szczęście dla mnie Franek konsekwentnie bojkotuje, nie mam poczucia, że powinnam śpiewać, tańczyć albo bujać się w rytm. wolę normalną muzykę.

na szczęście Franiowi będzie towarzyszyć pani, która bardzo fajnie nawiązuje kontakt z dziećmi i jeśli Franio ma z kimś budować relację, ona jest dobrą do tego osobą.
na razie w każdej grupie jest dziesięcioro dzieci - nie wiem, czy to dobrze czy to źle, mam nadzieję, że to dobry początek.


na koniec natknęliśmy się jeszcze na Mistrzostwa Świata w wyścigach Smoczych Łodzi...

w pierwszej kategorii wygrała Ukraina. 
w drugiej Rosja...

środa, 27 sierpnia 2014

Domowo

w szale różnych aktywności nie bardzo znajduję czas, żeby pobyć z chłopakami. trochę się od nich opędzam różnymi technologicznymi nowościami.
dziś było inaczej:






mimo że robiliśmy co innego, byliśmy razem. a aktywność dla mnie taka typowo domowa.

ps. od jakiegoś czasu zastanawiam się, na ile imię determinuje charakter człowieka. weźmy na przykład takiego Franka...
a ostatnio odkrywam, że również miejsce zamieszkania determinuje. preferencje na przykład. kulinarne. Franio jada teraz takie śniadania: