piątek, 29 sierpnia 2014

Przedszkole. Dzień minus jeden.

zaczęło się pięknie:

nie dosyć, że balony, to jeszcze unoszące się nad głową wytwórcy waty cukrowej


a nieco dalej...


wzięli nas z zaskoczenia :)

pomimo licznych atrakcji:








Franio do końca nie przekonał się do pomysłu pójścia do przedszkola bez Kuby. jak przedszkole, to z Kubą.
ja go właściwie rozumiem.
tyle że w poniedziałek...

a jakie są moje wrażenia z przedszkola?
wyszłam zmęczona. zmęczona świadomością, ile jeszcze musi się zmienić, żeby dzieci były traktowane tak, jak na to zasługują. nie, nic złego w przedszkolu się nie wydarzyło. po prostu mam wysokie standardy. to ciumkanie mnie przerasta. tekst: "uważaj, bo spadniesz!" mówienie: "nic się nie stało! widzisz - mnie też tu boli!" na szczęście same panie z przedszkola, włącznie z dyrekcją, są otwarte i przyjmują uwagi. jestem więc dobrej myśli. przedszkole jest nowe, panie zapewne będą się uczyć i rozwijać. a ja w tej sprawie i tak ideału nie spotkam :)

a, oto jeszcze otwarcie przedszkola okiem Franka:


(wiem, mam niemodne spodnie :))

Brak komentarzy: