wtorek, 9 września 2008

WZW

tak, nadszedł ten dzień, kiedy mama dobrowolnie zgodziła się na zadanie Kubusiowi rany kłutej, mając nadzieję, że to kiedyś, przy jakimś kolejnym kłuciu, uchroni go przed chorobą. Kubuś zachował się baaaardzo dzielnie, rozpłakał się tylko raz, kiedy potwornie długa igła wylądowała w jego udzie:-( :-( mama - o dziwo! - nie rozpłakała się ani raz, ale jeszcze bardziej dziwi to, że nie rzuciła się na pielęgniarkę z pazurami... (zrezygnowała tylko dlatego, że nie ma zbyt długich pazurów) w każdym razie na ten moment mama ma postanowienie, że jeśli wkrótce ktoś będzie chciał Kubusiowi zrobić coś podobnego, naśle na tę osobę ochronę Kubusia:
po zastrzyku Kubuś na szczęście jest spokojny i pogodny, śpi już trzy godziny. być może to dlatego, że zaraz po wizycie w przychodni trafił w dobre ręce:
Babcia ma na Kubusia zdecydowanie dobry wpływ:

Brak komentarzy: