niedziela, 3 maja 2015

Długi weekend, dzień drugi.

to był intensywny dzień. bardzo. 
ale udany.

widzieliśmy najdłuższy korek do zoo, największą polską flagę, orkiestrę strażacką, poznańskie blubry, umundurowanie i osprzętowienie wojsk polskich na przestrzeni stuleci, szalone lata 80. w okularach fotoplastykonu, polskie fish & chips, lody w słoikach, gofry na patyku (trzy ostatnie pozycje zostały pożarte), cichego i podstępnego drona... 

a Franek? Franek zobaczył scenę. i nie wiem, czy to stereoskopowe zdjęcia w fotoplastykonie (TSA, Lombard, Kajagoogoo, Iron Maiden i in.) czy po prostu przedszkole wyzwoliło w nim to sceniczne zwierzę, w każdym razie rzucił się na deski bez namysłu:






i wcale mu nie przeszkadzało umiarkowane zainteresowane publiczności (choć domagał się oklasków):


a Kuba? Kuba odkrył wielką piaskownicę:


w której bawił się ze "swoją nową przyjaciółką", jak to określił jego brat.


po powrocie Franek (wciąż na antybiotyku) odzyskał apetyt:







prawda, że zyskał piękną nową grzywkę??

Brak komentarzy: