środa, 26 października 2011

3 lata 3 miesiące i 3 dni

3 lata 3 miesiące i dodatkowe 3 nieprzespane noce.
3 lata 3 miesiące i 3 dni niewypowiedzianego szczęścia.
3 lata 3 miesiące i 3 dni innej jakości życia. naprawdę. nie do opowiedzenia. no nie da się i już. jest po prostu inaczej. wszystko jest inne. słońce inaczej świeci. cień inaczej pada. inaczej się wstaje. inaczej myśli.
wszyscy mają dzieci (generalizując). czy wszyscy tak mają? nie wiem. ja tak mam. macierzyństwo zmienia. nie wysypiam się od ponad trzech lat, od kilkunastu dni mało jem (to już za sprawką Młodszego Brata), a co i raz słyszę: dobrze wyglądasz! i - ku swemu własnemu zdziwieniu - dobrze się czuję.
to oczywiście jedna strona. jest też taka, że czuję się całkowicie cybernetycznie - jak robot wielofunkcyjny (coś już o tym tu było), uwagi mam już mniej, energii też.
no i - czas to powiedzieć uczciwie - Kuba jako brat też nie jest aniołem. już nie. to nie dziwi, ale łatwe też nie jest. codzienność z wyrywaniem Frankowi każdej zabawki może zmęczyć...
może kiedyś to opiszę, żeby sobie tłumy nie wyobrażały, że można sielsko i idealnie :-))
a tymczasem Kuba z dziś.
nie dalej jak w poniedziałek zarzekałam się (ponownie), że plastelina to nie u mnie. a tu Kuba wrócił z przedszkola z pracą plastyczną. plastelinową, niestety. więc plastelina wskoczyła na stół.
no bo jak tu odmówić, kiedy on SAM takie dzieła robi:
Kuba ma naprawdę antytalent plastyczny i bardzo mnie urzekł, kiedy wyprodukował takie dzieło:
maksimum efektu przy minimum wysiłku, co? to tęcza, a jakże!
to dwupłatowiec. jak go zrobił, to jeszcze nie wiedział, co to jest. interpretacja jest moja. przyjął z entuzjazmem :-)
a to tęcza po przejściach:
chyba lepiej ostatnio odnajduje się w klockach:

 a ta czapa niedługo obchodzić będzie dwulecie... bo mnie by się nie chciało co miesiąc robić nowej...
a teraz...
a teraz nie o Kubie właściwie, choć o jego życiu, niewątpliwie.
pierwsze świadome (i od razu zarejestrowane!) przytulaki:
czy widzicie tę minę Franka?? ona właśnie TAKA była! błogość, błogość i jeszcze raz błogość...
to trwało...
zwróćcie uwagę na rękę Frania - nie ma to jak przytulaski do gołego ciała (ciałka):
i po chwili znów:
Kuba też był zachwycony:
czyż nie są boscy???

5 komentarzy:

ola pisze...

Są.

A mówiłaś coś o antytalenciu,że co proszę? Mnie się te rękodzieła podobają, a najbardziej tęcza!

Katarzyna Gałązka pisze...

sa cudowni!!!!

pani od rysunkow pisze...

uwielbiam Was :)

Anonimowy pisze...

boscy! zupelnie jak ich mamusia :) I.

mama FiK pisze...

tjaaa...