niedziela, 6 listopada 2011

Znowu w parku

zapewne myślicie sobie, że zaginęliśmy. prawie słusznie. trochę zaginęły nam możliwości techniczne, ale jeszcze bardziej czas. czas mamy stał się towarem zdecydowanie deficytowym. a precyzyjniej mówiąc: czas tak zwany wolny. czas ostatnio zajęty jest bardzo z powodu aktywności Frania. choć tak naprawdę, to jeśli chodzi o aktywność dzienną, to wychodzimy powoli na prostą, bo Franio usprawnił się już bardzo i nie przewraca się właściwie, więc można go spuścić z oka. zaś jeśli chodzi o aktywność nocną... o, jeśli chodzi o aktywność nocną, to zachowam dyplomatyczne milczenie, bo dziś akurat mogłoby mi się wyrwać co nieco.

mimo wszystko zachowuję optymizm (wiem, pamiętam, że wszystko MIJA) i wykorzystuję jesień. nieprawdopodobną jesień. jedną z najpiękniejszych i najdłuższych.
i najbardziej kolorowych. takich zestawów moich ulubionych barw nie widziałam dawno.
w poszukiwaniu jeszcze ciekawszych udałam się do parku:
jak gdzieś wychodzę i chcę mieć komfort, pakuję się jak na wojnę:
tym razem wszystko się przydało:
kanapka
zupka buraczkowa z ziemniakami
kasza gryczana
owoce w słoiku
słomka ptysiowa z cukrem
guma do żucia
banan
kanapka dla mamy
napój gazowany w puszce w kolorze brązowym
na powyższym zdjęciu Kuba zjada właśnie w ramach deseru rzeczoną słomkę ptysiową z cukrem (co za wymysł!!), a pozostałe dania możecie sobie dopasować do poszczególnych osób :-)

na koniec mały cykl monotematyczny, bo nie mogę się powstrzymać. ten uśmiech...
 

5 komentarzy:

pani od rysunkow pisze...

co to za napoj gazowany, w brazowej puszce???

mama FiK pisze...

sie nie czepiaj :-)

pani od rysunkow pisze...

ciekawa jestem. bo moze to cos dobrego, czego ja nie znam. co Ty taka? od tego napoju? jak tak, to dziekuje ;)

mama FiK pisze...

nie puszka brązowa, a napój! i znasz go dobrze...

pani od rysunkow pisze...

kola? wisienkowa? waniliowa? kawa? smar rowerowy?