i oglądała! a jakże! z naciskiem na jej odmianę zwaną gorylem, która to (odmiana) rzuciła się na Franka, spoglądającego ze swojego wózka... jakże wdzięczna byłam chronologii za to, że wynalazca szyby pancernej już się był narodził, dorósł, a w jego głowie powstał ten praktyczny pomysł... no, muszę przyznać, że doznanie było silne. moje. bo Franio wyluzowany.
co było najciekawsze w zoo? matki pewnie wiedzą...
dla Frania - motyle, a dla Kuby (jak dla prawdziwego misia) - zawartość torby z jedzeniem :-)
w ogóle czuliśmy się trochę zrobieni w jajo, bo ominęło nas karmienie wszystkich zwierząt i nawet zastrzyki dla nosorożca :-(mieliśmy tylko szczęście, że zwierzęta najbardziej egzotyczne akurat się pasły:
a tak naprawdę to atrakcją były kasztany...
pniakihulajnoga
kolejka górska
no i plac zabaw:
mnie zaś najbardziej (poza atakiem goryla, oczywiście) zafascynował moment, kiedy Kuba oznajmił: ja teraz chcę pobyć sam. po prostu tak powiedział. kazał mi iść, uspokoił, że tylko na chwilę i posiedział sobie spokojnie na jakimś podwyższeniu. no więc poszłam.
a oto on, kiedy czas samotności uznał za wystarczający i wraca do nas:
rozczulił mnie...
a to moje ulubione miejsce: basen/akwarium w hipopotamiarni:
tam i u rekinów mogłabym siedzieć dłuuuuuugo.
a inne zwierzęta? proszę bardzo!
losem ryb nie za bardzo potrafię się przejąć, a tym na obrazku powyżej zoo raczej nie służy. i misiom. i pingwinom. i panterom...
4 komentarze:
nowy dizajn strony. TE zdjecia!!!!! iiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!! :D
co to jest to "iiiiiiiii!!!!!!!" ??
że osła brakuje w zdjęciach?
cytowalam dzwiek, ktory ostatnio KTOS wydal ;)
Najbardziej w zoo podobało mi sie to egzotyczne zwierzę pasące się na trawie:)))
A Kuba w samotni- rozczula...bardzo
Prześlij komentarz