no.
więc tego dnia ja i Franio pierwszy raz WYSZLIŚMY razem na spacer. i się zaczęło. nagromadzenie pierwszych razów. pierwszy raz zamykał i otwierał furtkę. pierwszy raz wchodził na krawężniki. pierwszy raz badał ogrodzenie. pierwszy raz wszedł do ogródka. pierwszy raz dotykał tych drzew i krzewów. pierwszy raz... ech...
nie robiłam na tym spacerze zdjęć. mam tylko dowody:
pierwszy raz ubrudzone buty. fajne, co?
pierwsze kałuże tego roku. co za radość!
a Franio poznawał sprzęt Brata.
poznawał i poznawał, więc ja sfilmowałam Brata. a kiedy zwróciłam obiektyw znów na Frania...
ten oczywiście zmierzał w kierunku kałuży :-)
to był świetny dzień!
zastanawiałam się, jakie niespodzianki szykują się na wieczór i nie pomyliłam się w swoich oczekiwaniach - Franio zasnął wcześnie i spał przez 4 godziny bez przerwy, co mu się nie zdarza o tej porze. to dało mi czas na ważne sprawy. ważne, potrzebne rozmowy. możliwe właśnie teraz.
rozmówczyni niestety nie mam na zdjęciach :-( właściwie nie wiem, dlaczego.
i poczyniłam jeszcze tego dnia odkrycie. zawsze myślałam, że kocham wiosnę. zawsze zapominam, że wiosną ledwie żyję z powodu kataru i swędzenia oczu. no, ale niby kocham tę wiosnę. i jak to pogodzić? już wiem! okazało się, że ja kocham przedwiośnie!!
1 komentarz:
pysk mi sie cieszy na samo wspomnienie. Wazne uczucia, wazne rozmowy, wazne bycie razem. Dziekuje.
Rozmowczyni -czasem zebra,czasem nie. Tu i teraz!
Prześlij komentarz