pogoda była piękna, Kuba w przedszkolu, Tata zagubiony w rzeczywistości, poszliśmy więc na plac zabaw
środa, 29 sierpnia 2012
Zapowiedź cyklu
dla niecierpliwej, nieustającej w biegu Sister M., żeby czekała jeszcze bardziej niecierpliwie :-)
wszystko jest, co trzeba, prawda Sister?
wszystko jest, co trzeba, prawda Sister?
Takiego Go
takiego Go lubię najbardziej
zastanawiałam się dzisiaj, czy ten wirus, który go dopadł w sobotę, nie był przypadkiem po to, żeby we wtorek jeszcze nie pójść do przedszkola, snuć się długo w piżamach, bzikować z Frankiem...
i żebym po ubraniu się i wyjściu z łazienki usłyszała:
Mama! Jaka piękna mama!
kocham Go. bardzo.
dodatkowo od wczoraj chłopcy BARDZO razem, co mi miło robi w sercu
zastanawiałam się dzisiaj, czy ten wirus, który go dopadł w sobotę, nie był przypadkiem po to, żeby we wtorek jeszcze nie pójść do przedszkola, snuć się długo w piżamach, bzikować z Frankiem...
i żebym po ubraniu się i wyjściu z łazienki usłyszała:
Mama! Jaka piękna mama!
kocham Go. bardzo.
dodatkowo od wczoraj chłopcy BARDZO razem, co mi miło robi w sercu
wtorek, 28 sierpnia 2012
Rodzinnie
przez ostatnie dni trochę podróżowaliśmy. bardzo miłym fragmentem podróży były spotkania rodzinne. niestety, z powodu pewnych zjawisk meteorologicznych (huragan i tajfun, czy jakoś tak) nie mamy na zdjęciach wszystkich Cioć, nad czym ubolewamy, ale pocieszamy się tym, że stwarza to doskonały pretekst do nowych spotkań...
Ciocie i Stryja gorąco pozdrawiamy!
Ciocie i Stryja gorąco pozdrawiamy!
Goście raz jeszcze
nie, niestety nie wrócili. po prostu zgrywając zdjęcia odkryłam, że jakaś czarna ręka używała mojego aparatu bez pozwolenia!
zobaczcie, jakie zdjęcia zrobiła:
widzicie tę nogę??
(to po mamusi)
ładne, prawda?
zobaczcie, jakie zdjęcia zrobiła:
widzicie tę nogę??
(to po mamusi)
ładne, prawda?
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
On
nie mówiłam Wam tego, ale jakiś czas temu Kubuś zniknął. zdematerializował się. od tej pory nie mam już mojego kochanego synka Kubusia. zamiast niego pojawił się ON. jakkolwiek psychopatologicznie by to niektórym brzmiało...
On jest głodny! On jest zmęczony! On chce coś dobrego! On ma ochotę na loda! On by się wykąpał! On nie będzie jadł zupy! On zrobił coś ładnego dla Ciebie! On chce przytulić Franka! On chce Ci dać buzi! On chce pojechać na wieś! On chce kaszę! On...
oto i On:
ps. On poszedł w piątek do nowego przedszkola. oczywiście z płaczem. ale na miejscu jest nieźle. nie ma nam za złe, że go porzuciliśmy. a ja się cieszę, że zaczyna od wakacji, co pozwoli mu poznać dzieci stopniowo, zanim we wrześniu pojawią się wszystkie naraz.
ps. 2. ostatni weekend On spędził u Babci i Dziadka. bez nas. pierwszy raz! bez bólu. no, może trochę... ból był związany z powrotem...
On jest głodny! On jest zmęczony! On chce coś dobrego! On ma ochotę na loda! On by się wykąpał! On nie będzie jadł zupy! On zrobił coś ładnego dla Ciebie! On chce przytulić Franka! On chce Ci dać buzi! On chce pojechać na wieś! On chce kaszę! On...
oto i On:
ps. On poszedł w piątek do nowego przedszkola. oczywiście z płaczem. ale na miejscu jest nieźle. nie ma nam za złe, że go porzuciliśmy. a ja się cieszę, że zaczyna od wakacji, co pozwoli mu poznać dzieci stopniowo, zanim we wrześniu pojawią się wszystkie naraz.
ps. 2. ostatni weekend On spędził u Babci i Dziadka. bez nas. pierwszy raz! bez bólu. no, może trochę... ból był związany z powrotem...
niedziela, 19 sierpnia 2012
Mili Goście
byli u nas. czas jakiś temu. jednak nie było możliwości, aby jakoś sensownie to uczcić, bo najmłodszy Gość chorował. zdjęć prawie brak. dno.
czy się ucieszyłam z wizyty?
no... tak... jasne. tylko że...
ech...
największa aktywność najmłodszego przez trzy z czterech dni:
za to Tosia
można rzec, że zawsze w centrum:
choć to oczywiście ten (nie) gość pochłaniał większość mojej uwagi:
uwaga! istota na pierwszym planie to nie jest Franek!
i tyle było tych wspólnych atrakcji :-(
a jak tylko Goście wyjechali, a ja dźwignęłam się z depresji, Franek zafundował mi rozrywkę przez trzy dni uparcie ciągnąc w kierunku 40 stopni... ale już po. upały witamy zdrowiem.
czy się ucieszyłam z wizyty?
no... tak... jasne. tylko że...
ech...
za to Tosia
oblegana
można rzec, że zawsze w centrum:
choć to oczywiście ten (nie) gość pochłaniał większość mojej uwagi:
uwaga! istota na pierwszym planie to nie jest Franek!
i tyle było tych wspólnych atrakcji :-(
a jak tylko Goście wyjechali, a ja dźwignęłam się z depresji, Franek zafundował mi rozrywkę przez trzy dni uparcie ciągnąc w kierunku 40 stopni... ale już po. upały witamy zdrowiem.
niedziela, 12 sierpnia 2012
Zupełnie inna przejażdżka
w piątek Kuba dostał nowy rower. prawdziwy.
na początku było oczywiście trochę przewrotek
wymagana była regulacja
ale po pół godziny...
dziś pojechaliśmy na pierwszą przejażdżkę
rodzice! kupujcie dzieciom rowery biegowe!! :-)
na początku było oczywiście trochę przewrotek
wymagana była regulacja
ale po pół godziny...
dziś pojechaliśmy na pierwszą przejażdżkę
rodzice! kupujcie dzieciom rowery biegowe!! :-)
piątek, 10 sierpnia 2012
czwartek, 9 sierpnia 2012
Wakacje 2. Sedno sprawy.
wakacje były krótkie, acz aktywne, więc wpis będzie długawy, kronikarski.
tylko od czego zacząć?
chłopcy nawiązali/odnowili znajomości:
i fizycznie:
był też czas na refleksję (tzw. rozwój wewnętrzny):
zdobywaliśmy też zamki:
zajrzeliśmy do smoczego gniazda:
niektórzy z nas pojeździli na sankach:
robiliśmy latawce, które później puszczaliśmy:
i zdejmowaliśmy z drzew:
zwiedzaliśmy zabytki:
od tej pory możecie się spodziewać wspólnych rodzicielskich zdjęć! wiem, Was to nie ekscytuje... :-)
to były dobre wakacje.
tylko od czego zacząć?
może od tego, że w góry pojechaliśmy:
dzieci nauczyły się pływać:
no, może pływać to ciut za dużo powiedziane, ale wygłupasów w wodzie było sporo, a Franiowi gorąca chlorowana smakowała wyśmienicie!chłopcy nawiązali/odnowili znajomości:
nie tylko ludzkie, nie pogardzili też naszymi braćmi (??) mniejszymi:
rozwijaliśmy się muzycznie:
pod okiem profesjonalistyi fizycznie:
był też czas na refleksję (tzw. rozwój wewnętrzny):
zdobywaliśmy też zamki:
zajrzeliśmy do smoczego gniazda:
niektórzy z nas pojeździli na sankach:
robiliśmy latawce, które później puszczaliśmy:
i zdejmowaliśmy z drzew:
zwiedzaliśmy zabytki:
ale przede wszystkim zaprzyjaźnialiśmy się z przyrodą:
i zachwycaliśmy się zdjęciami, jakie robi nasz Syn:
od tej pory możecie się spodziewać wspólnych rodzicielskich zdjęć! wiem, Was to nie ekscytuje... :-)
to były dobre wakacje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)