czy się ucieszyłam z wizyty?
no... tak... jasne. tylko że...
ech...
za to Tosia
oblegana
można rzec, że zawsze w centrum:
choć to oczywiście ten (nie) gość pochłaniał większość mojej uwagi:
uwaga! istota na pierwszym planie to nie jest Franek!
i tyle było tych wspólnych atrakcji :-(
a jak tylko Goście wyjechali, a ja dźwignęłam się z depresji, Franek zafundował mi rozrywkę przez trzy dni uparcie ciągnąc w kierunku 40 stopni... ale już po. upały witamy zdrowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz