najpierw w Kalimbie


usłyszała podczas tej rozmowy, że Kubuś ma jej (mamy!) oczy!! że też wcześniej tego nie wiedziała! tzn. że ma TAKIE piękne oczy!!! :-))
a poniżej Kubuś już w body Mateusza, po małej katastrofie fizjologicznej ;-)



teraz zaś, owszem, sama wciągała je pod górkę - i to z balastem - ale na dół... no, właściwie też sama... miało to swoje dobre strony, jako że mama nie dysponuje takim fajnym kombinezonikiem jak Kuba i nieco już do tej pory zmarzła. biegała więc w górę i w dół, za każdym razem na dole pytając "Kubusiu, idziemy już do domu?" i za każdym razem otrzymując jednoznacznie przeczącą odpowiedź. wreszcie los się nad nią umiłował i Kubuś zrobił wielkie bam! twarzą w śnieg (mama miała tyle przytomności umysłu, że nie przypięła Kuby na górce pomysłowymi szelkami!). było troszkę płaczu, zatroskana mama zwróciła czym prędzej dziób sań w kierunku domu i pomknęła tam pod pretekstem troski o synusia i konieczności wytarcia mokrej buzi czymś suchym i ciepłym. o dziwo, Kuba pozwolił się na powrót do sań wsadzić, a pod domem (czyli po niecałych trzech minutach) o zajściu prawdopodobnie zapomniał. do domu nadal nie życzył sobie iść, tylko: zamiatał, odśnieżał, skuwał lód, stukał w bramę garażową, wstawał, przewracał się (najczęśćiej jednak w odwrotnej kolejności)... nie pamiętam już, jak udało się go wciągnąć do środka. w każdym razie dotarło do mamy, że ostatni pretekst, żeby zimą nie wychodzić na spacery właśnie przepadł...
a już wieczorem, kiedy Kubuś zdawał przez telefon relację z dnia swojemu tajemniczemu przyjacielowi, owo bam! jednak się pojawiło, więc najwyraźniej nie zapomniał...
4 komentarze:
Takie BAM z moich obserwacji zostaje na dłużej w tych małych główkach. U nas kiedyś Tato zrobił bam i teraz za każdym razem niosąc Julka słyszy: TATO NIE BAM.
A koc, który jest pod pupą Kuby na saniach mamy identyczny :).
Pozdrawiam!
nie, nie wierzę! to koc, który pamiętam ze swojego dzieciństwa! naprawdę macie TAKI SAM???
Tak tak!!! Ten nasz też taki wiekowy. To moje wiano ;)
Prześlij komentarz