warto żyć intensywnie, prawda? nie intensywnością biegu, rzecz jasna, lecz intensywnością doznań.
i taki właśnie był dzisiejszy dzień.
po przedpołudniowych wizytacjach lekarskich, z rozpędem wpadliśmy w intensywność popołudnia.
matka do lekarza, osłuchać się (bo trzeba dbać o zdrowie, prawda? wszak nie żyje się tylko dla siebie).
Franek bez spania, bo szkoda dnia (to pierwszy raz!).
i... do boju!
z Kubą nowe literki, które zainspirowały nas do napisania Pierwszego Listu:
treść absolutnie autorska!!
list zaopatrzony w znaczek i pieczęć został wysłany drogą na skróty i przeczytany tego samego wieczora :-)po liście - dzięki czasowi zaoszczędzonemu przez niepójście na pocztę - powstał pierwszy lampion:
WSZYSTKIE dinozaury miały dziś urodziny, więc dostały w prezencie jeepa:
a potem już tylko zabawy dowolne, z naciskiem na podróże wannolotem:
i tylko im weselej, im głośniej, tym bardziej chciało się płakać...
takie moje osobiste podziękowanie
5 komentarzy:
W pewnym sensie miałam podobny dzień, im bardziej byłam zmęczona, tym bardziej chciało mi się płakać. Z natłoku szczęścia niewyobrażalnego. Z powodu pustki w przestrzeni wirtualnej. I masz rację (czy raczej ona), WARTO! I.
Ja też płakałam. I smutek czuję.
I wspominam, i coraz mocniej wiem, że warto.
Bardzo warto! :(
POZDRUFKA:) Dla Waszej Rodzinki:)
tak, mogę dodać jeszcze, że podczas zabawy Kuba rzucał ni stąd ni zowąd:
wszystko - nic...
Prześlij komentarz