och, Kuba...
zanim jednak zbiorę się do pisania (na urodziny?), kilka zdjęć:
Kuba, który jeszcze niedawno (a właściwie to nadal, tylko z przerwami) bał się chodzić wysoko i z po "dziurawnym"
Kuba, ofiara rodzicielstwa bliskości
jego dzieła (na torebce napisane "dla fszystkich")
Kuba.
Kuba, którego powinnam fotografować teraz, bo ostatnio bardzo się zmienił. uwielbiam te nagłe zmiany. na lepsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz