niedawno wróciliśmy. nie byliśmy może długo, ale za to intensywnie.
pójdźmy więc kawałek śladami Kubusia:

pierwszy kontakt z morzem podczas tego wyjazdu

trzeba przyznać, że Kubuś oszalał na punkcie morza i piasku. a pogoda temu sprzyjała. tylko jeden wieczór mieliśmy przedburzowy

i to było chyba jeszcze piękniejsze


Kuba odkrył tego dnia olbrzymie... lodówki :-)
(
Tatusiu, to są lodówki?)

Kubuś szybko zmęczył się odpoczywaniem, więc przyodział się odpowiednio

i oznajmił, że idzie do pracy

no, Tata na szczęście ubiera się do pracy nieco inaczej...
ale trzeba przyznać, że w towarzystwie Kuba potrafi się i przyodziać i zachować

jednak tendencja "na Tatę" często przeważała:

nad morzem wszystko było super:







i spało się też super

a mama? tak, mama też tam była:

atrakcją na koniec był spływ kajakiem:



było... interesująco :-)
wóz strażacki był jednak ciekawszy

a na koniec bonus:




chyba już wiem, jak mogłaby wyglądać siostra Kubusia :-))
i już na sam koniec trochę sztuki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz