przy okazji opowieści o Franku pojawia się pytanie, czy Franek chodzi. no... jak to powiedzieć, żeby nie skłamać...
nie chodzi. tzn. chodzi już od dawna. trzymając się różnych przedmiotów lub czyjejś ręki. ale sam to nie.
jednak pewnego dnia zrobiłam podstępny podstęp i wyszło na jaw to, czego się spodziewałam od jakiegoś czasu...
to nie są pierwsze kroki Franka, tylko trzecie czy czwarte, ale zapewniam, że pierwsze były dokładnie takie same:
sprowokowane i uchwycone w przeddzień Dnia Babci.
3 komentarze:
Jakie cudne pierwsze chwiejne kroczki!!!
tak, też uważam, że cudne!
ale żeby od razu chwiejne?? :-)
wow....jak na pierwszy krok to dosc energiczny, hahaha
Prześlij komentarz