wtorek, 7 lutego 2012

O Franku

taaaak.. Frankowi też niczego nie brakuje. nie rozgadał się, co prawda, ani - tym bardziej - nie tworzy nowych zaskakujących historii, ale i u niego zmiana jest ogromna. zauważalna głównie w kontekście ostatnich wydarzeń: tydzień antybiotyku (czy był potrzebny??), chwila przerwy i tydzień biegunki. to wszystko oczywiście wpłynęło na poziom jego aktywności i nieco go spowolniło. teraz już doszedł do siebie i dokazuje.

Franek obecnie kojarzy mi się z małym lwiątkiem w najfajniejszej swojej fazie - już wzrosła jego sprawność, już próbuje pierwszych "dorosłych" zachowań, ale jeszcze jest okrągławy i pękaty i zasypia w połowie zabawy :-) jak na niego patrzę, to widzę małego ssaka, który w szalonej zabawie zaczepia swoją przysypiającą mamę - a to ugryzie ją w ucho, a to podczas polowania czai się na jej poruszający się z wolna koniuszek ogona...

Franio stale z nami śpi (co nie wszystkim się podoba, jednak mnie nieodmiennie zachwyca), a spanie to najlepiej, jeśli odbywa się na mamie. najlepiej jest bowiem spać w poprzek mamy brzucha, z głową lekko w dole, z nogami wbijającymi się w Tatę. tak, ta pozycja jest najlepsza. choć przez dwie noce wymyślił coś lepszego: spanie na mamy głowie. tak! NA. GŁOWIE. leżąc oczywiście w poprzek, jeśli można to tak opisać. oooo, to było dla mnie już za wiele! i święty by się wkurzył, prawda?
ale rano...
rano nie sposób wkurzać się na Franka. to musi przyznać nawet Tata. bo rano Franio jest aniołem. budzi się dłuuugo. już obudzony, już siada, już się uśmiecha, gdy nagle trach! powieki opadają... znów się otwierają, otwierają, już ciało przewala się w różne zabawne pozycje i... bęc! śpi. i tak przez czas jakiś. a jak się już prawie obudzi, uskutecznia rytuały przytulaśne. do mamy. do mamy. do mamy. i do Taty - wychyla łepek tak daleko jak może, żeby nie ruszać się z wygodnej pozycji. Tata też ma się wychylić i pocałować. i do mamy. i do Taty. i do... a Kuba jest? o, za mamą leży Kuba! Kuba! Kuba! trzeba się koniecznie do niego dostać! i hop! przedziera się przez mamę, która ledwie ledwie może go utrzymać.
a potem gadanie, gadanie, pokazywanie różnych rzeczy i...

MINKA.
hmm... opisywać ją? czy może po prostu...
to jest MINKA. nie, nie jest to króciutki moment, cudem uchwycony. to trwa. to jest zaczepka. coś jak: "zobacz, jakie to śmieszne", kierowana głównie do Taty.  a może raczej: do Taty bez opamiętania, bo i w innych sytuacjach ostatnio pojawia się często.
a zresztą, co ja się będę rozpisywać? to jest przecież nie do opowiedzenia. proszę bardzo zatem:
 
ja padam za każdym razem. rozbraja mnie po prostu.


Franio przeskoczył ostatnio do jakiegoś następnego etapu. do niedawna był człekopodobnym stworkiem o małym rozumku, a teraz hyc! i już ewidentnie widać rozumne stworzonko. do niedawna nie komunikował się z nami prawie wcale, a teraz? ten wyciągnięty palec, te "a!", te "ta!", te uśmiechy, te przytulasy, te buziaki...
no i oczywiście szalenie wzrasta jego sprawność:
zmieniają się zainteresowania...
ostatnio hitem jest zakładanie kasku:
oczywiście w schemacie: udana próba - MINKA - zdjęcie kasku - MINKA :-))

uprzedzam pytanie: nie, nie chodzi. tzn. nadal nie chodzi sam. jak się go weźmie podstępem, to chodzi, ale nie mam energii na podstępy (chyba powinnam pić tran...). za to on ma energię... zmusza mnie wielokrotnie w ciągu dnia, żebym podała mu palec i biega po całym domu. czasem mam ochotę podać mu drugi palec, ale ta oferta jest zdecydowanie odrzucana, jako że w drugą dłoń Franek musi chwycić jakieś dwa (zawsze dwa!) przedmioty i dopiero wtedy spacery zyskują sens. a kiedy próbuję go gdzieś porzucić, następuje atak: rzut twarzą na podłogę i szloch. na szczęście krótki.

doskonale bawi się sam.
czyta książki.
śpi raz dziennie. w samochodzie.
jada wybrednie. choć ostatnio więcej.
ma osiem zębów.
lubi się kąpać. z wyjątkiem trzech dób, kiedy to na włożenie do wanny reagował histerią i stanowczo odmawiał mycia. taki chwilowy wodowstręt.
ale kiedy to minęło, wrócił do zwyczaju kąpielowego: nieustanna rywalizacja z samym sobą w kategorii picie wody z wanny na czas:
mój kręcony łebek.
kocham go bardzo.

Brak komentarzy: