pospieszny transport na górę:
a tu inny nosiciel:
śmiganie z Tatą w dół
następny etap:
i przygotowania do zjazdu w dół
potem ćwiczenia na sucho:
zaś Franek:
on NAPRAWDĘ jechał. naprawdę SAM!a potem już z kochanym Bratem:
Kuba mu śpiewał, a Franio podskakiwał w rytm muzyki.
zważywszy, że był akurat w środkowym momencie tygodniowej biegunki, całkiem niezły poziom aktywności...
a tu relaks po:
tak, tak! to ja! Frankowy koń pociągowy
a na koniec trochę kiczu, co sobie będę żałować?
zima, kochani, zima!
czas na wietrzenie pościeli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz