piątek, 4 maja 2012

Imieniny. Odsłona pierwsza.

jak ktoś jest zmuszony całymi tygodniami przebywać w domu, to chyba może sobie potem przez 3 dni poświętować własne imieniny? ja uważam, że może.
przyjechali więc Goście.
Kubuś - słabowity i chorowity - postanowił udowodnić, że nie tak źle z nim:
sędzia kompetentny nie doszukał się żadnych uchybień w technice...
no i zwycięstwo!!
nie wiem, jakie u Was panują obyczaje, ale u nas zwycięzca jedna się z przegranym:
po czym oczywiście triumfuje:
pozostałym Gościom Kubuś także postanowił udowodnić swą doskonałą formę, ganiając się z przerwami chyba jakieś dwie godziny...
a potem były przebieranki:
po nich przytulanki:
po nich atak dzikiego jeża:
 
 (- Tak jak pan Jezus!
- Co jak pan Jezus? Też go jeż atakował?
- Nie, ale miał takie kolce na głowie.
- ...)
po refleksjach natury religijnej było pływanie piracką łajbą (majtek w ostatniej chwili zbiegł...)
aż w końcu - staropolskim zwyczajem - zasiedliśmy przy imieninowym torcie ze świecą:
Kuba był bardzo zakłopotany:
chętnie przytulał się do wszystkich:
a z pomocą Króla Piratów spektakularnie zgasił świeczkę:
Kubuś był przez cały dzień przeszczęśliwy:
a ja takie imieniny chętnie widziałabym co tydzień.
Mili Goście! wpadajcie częściej! zapraszamy!!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tylko pozazdrościć! Szczególnie Dziadkowi- wyśmienitej formy:)))Reszcie-fantastycznej zabawy, co widać, słychać i czuć:)Dla solenizanta najlepsze życzenia, zdrowia przede wszystkim! E.

ola pisze...

Ale cudnie!
Uściski imieninowe dla Kubusia:)

mama FiK pisze...

Bardzo dziękuję w imieniu solenizanta! choć te imieniny to dopiero jutro.
dzisiaj zaliczamy zejście z nudy. miał być deszcz, a go nie ma :-(( skóra Kuby znów gorsza, a mnie skończyły się pomysły i cierpliwość...

ale jutro... świętujemy od nowa!