sobota, 5 maja 2012

Odbija nam

tak, tytuł posta oddaje wszystko.
najgorzej jak się człowiek nastawi. a ja się nastawiłam na to, że pogoda się zepsuje, czyli poprawi. a tym czasem... lipcowy weekend! słonko, lekki wiaterek... w łeb sobie można strzelić! choć kiedyś nie spodziewałam się, że to akurat będzie powód do rozpaczy...
no i tak siedzimy w trójkę i próbujemy się nie pozabijać. ja dokonuję logistyczno-organizacyjnych cudów, żeby uśpić Franka na dworze, nie wyprowadzając Kuby na świeże powietrze. z Kubą wykonuję agonalne podrygi plastyczne. pijąc kawę od samej piątej rano. bo wtedy mogę chwilę pobyć sama.
a z Kubą chyba nic lepiej :-( tzn. lepiej o tyle, że nie ma gorączki. jeden objaw mniej. ale kaszelek... nie powiem...

wczoraj wieczorem - hamowanie po szaleństwach:
dzisiaj po przebudzeniu - 20 minut zabawy
a potem...
nie, nie było w tym żadnego zamysłu - że pirat, kikut, te sprawy. po prostu już szajba. wszystko, co było pod ręką...

a to moje ostatnie możliwości twórczo-plastyczne...
misiowo-słoniowo kolejka górska: 
kredki świecowe kontra akwarele:
i skomplikowana, acz atrakcyjna dla wzroku technika dla wykonania prostej rzeczy:
koniec. ja wymiękam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kolejka gorska jest cudna! W ogole, bardzo milo wam odbija :) I.