a było to tak:
piątek ustanowiłam pierwszym dniem wakacji, tzn. wyjścia na dwór. uznałam, że po prostu już dość tego pylenia. już nie ma pyłków. i nie będzie.
na to nałożyła się dłuuugo oczekiwana wizyta.
a na to wszystko cudowna pogoda.
i oto byli:
niestety, prawie wszystkie zdjęcia, jakie mam, są rozbierane... a nie wszyscy życzą sobie upubliczniania takowych...
Kubuś na razie nie protestuje. i oto męskie sikanie - solo:
i z asystą:
i cudownie nieskrępowana zabawa:
a tu proszę - kilkoro osobników w ubraniach:i przy posiłku:
no cóż, każdy jadł, jak potrafił i jak mu smakowało...
i każdy potem jakoś wyglądał...byli właściwie do wieczora...
było naprawdę cu-dow-nie!
Kuba dziś oznajmił: a jakby Gucio mnie poprosił, to pożyczyłbym mu maskę spidermana na trzy dni...
będziemy to powtarzać! (prawda??)
a dziś przed południem...
mam na zdjęciach tylko TE dzieci, ewidentnie przyzwyczajone do pozowania :-) moje okazały się zbyt ruchliwe, aby je uwiecznić
jeśli o mnie chodzi, to nie musi być codziennie - może być rzadziej, byle bardziej regularnie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz