wtorek, 18 maja 2010

Loooooongiem

tak, Kubuś zniknął z sieci na długi czas, ale były ku temu powody.
najpierw, a było to dawno dawno temu, był chory. chorował porządnie przez 6 dni.
w tym czasie maksimum jego aktywności wyglądało tak:
powyższe zdjęcie dobrze oddaje poziom jego energii w tym czasie - jak już się go posadziło, to siedział chwilę i był w stanie ruszać jedną ręką naraz. druga leżała bezczynnie. te wieże z klocków oczywiście ustawił Tata - Kubie nie chciało się nawet ich przewracać.
już szybciej przewracał się sam...

w niedzielę wydobrzał i zaczął oddawać się swoim ulubionym aktywnościom:
a poziom bladości? proszę bardzo:
oczy podkrążone, ale energia już większa. i urok osobisty też :-)
z dnia na dzień było coraz lepiej
zabawy domowe zmieniły swój charakter. Kuba bawi się sam, najczęściej pojazdami wszelkiej maści i wielkości, a efektem zabaw jest kolejka albo rządek. tu akurat to pierwsze:
ten akurat ciąg zajmuje mało miejsca, ale ten złożony z rowerka, samochodu, hulajnogi i krowy nie zmieściłby się w niejednym mieszkaniu.

a co było potem? potem wirus przeszedł na mamę. tu akurat zdjęć na szczęście nie posiadam.
w trakcie maminego chorowania przyjechali znamienici goście:wraz z nimi przybyło sporo zapomnianych sprzętów, które zachwycały Kubusia swoją obecnością:
na początku sporo też spacerowaliśmy, z czego największa przyjemność miał Kubuś:
chociaż... kto wie, czy akurat on??
Kubuś nie dał się zainspirować swojej starszej koleżance i spać nie chciał ani trochę
może i słusznie? można się było oddawać różnym przyjemnym czynnościom:
takim jak opieka nad Maksem
maksem trzeba było się zajmować często, bo...wirus niestety dopadł Tosię :-((
Kubuś szybko zauważył, że to stwarza mu duże pole do popisu
przez dwa dni był dla Maksa numerem jeden
na szczęście trzeciego dnia Tosia poczuła się lepiej i można było się integrować:choć czasami lepiej było osobno :-)
a zaraz potem skończyły się wakacje naszych gości :-( i tyle było tej wspólnej radości :-((

kiedy pojechali, Kuba przemawiał:
Tosiu, nie jeć!
Tosiu, wracaj!
Izo, wracaj!
Bujku, wracaj!
Nie ma Maksia! Maksiu, oć!

było mu naprawdę smutno, a mnie... szkoda gadać! pożegnania nie są fajne :-(

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

znamienici goście przesyłają buziaki i uściski! My też strasznie tęsknimy a Maks jest po prostu rozbity :( Do zobaczenia!