wtorek, 4 maja 2010

Majowy weekend

choć pogoda dopisała średnio, udało nam się spędzić bardzo miły weekend majowy.

najpierw korzystaliśmy ze słońca lokalnie.
Kuba robił oppa-oppa! na swoim zwierzu:
w ogóle się nie przejmował stanem zdrowia rzeczonego.
zwierz też się nie przejmował i robił sprytne uniki dla zrzucenia z grzbietu najeźdźcy
trochę porządków ogrodowych:
i analiza składu wody w psiej misce
no i rekreacja:
a potem już spotkanie w nieco większym gronie: Kuba był zachwycony:
eksplorował, ile się dało:
a potem biernie wypoczywał:
do najciekawszych należały interakcje z rówieśnikiem - Romkiem:
część z nich polegała na współpracy, innych nie dokumentowałam :-)a tu poranek z ulubionym wujkiem Jasiem:
a to co? jakiś pojazd szynowy? w każdym razie szybkobieżny...
w zwolnionym tempie wyglądało to tak:
a czasem tak:
a co tak może przykuć uwagę trojga dzieci równocześnie??
oczywiście komputer! tu akurat z krecikiem:

a potem było już tylko gorzej. nie z interakcjami akurat (choć te też się skończyły), ale ze zdrowiem. i mierną pociechą było to, że Kuba dziś po raz pierwszy zrobił - pozwólcie mi to nazwać wprost - kupę do nocnika. miał w tej sprawie duże możliwości, bo dolegliwości są brzuszkowe. po raz kolejny zresztą.
piątki? wirus? zatrucie? pewnie się nie dowiemy, ale czekamy na zakończenie tej przygody.

Brak komentarzy: