w taką pogodę (34 stopnie!) myślę o tym, że jak moja Babcia chciała ugotować obiad albo przygrzać obiad albo zrobić sobie herbatę, musiała napalić w piecu. w listopadzie. i w lipcu.
małym dzieciom upały nie służą. wiedziałam o tym zawsze, ale teraz widzę.
nic szczególnego się nie dzieje, ale Franio jest zmęczony. i źle śpi.
Kuba ma się lepiej.
najlepsze są wieczory.
na zdjęciach dochodzi godzina 21.
moje dzieci nie widziały jeszcze pieca. troszkę żal...
1 komentarz:
Pamietam piec u babci, i w lipcu i w sierpniu. Nie pamietam, zeby mi bylo (za)goraco. Pamietam za to pyszne domowe jagodzianki i herbate mietowa; nie nadazaly wystygnac. Ech.... szarpnelas we mnie strune :).
Prześlij komentarz