piątek, 12 kwietnia 2013

Franio

no właśnie: Franio.
od czego tu zacząć?
jak zabrać się do opisania TAKIEGO zjawiska? kwintesencji życia?
cały dzień w ruchu. przestał interesować się iPadem, bajkami. po prostu przestał. czasem coś obejrzy, ale chwilę i woli gdzieś gnać.
nie może chodzić normalnie. Cleese z Ministerstwem Głupich Kroków to przy nim małe miki. tam to był skecz, trzy minuty może, on tak chodzi przez pół dnia. tak, siak, owak - wszystko, byle by nie normalnie.
skacze. skacze namiętnie. w dół i w dal. kładzie sobie przeszkody i przez nie przeskakuje. wspina się na coś i z tego zeskakuje. uwielbia skakać.
wczoraj w wannie ćwiczył nową figurę - siedząc, unosił ciało na opartych o dno wanny rękach. robił to nie tylko wtedy, kiedy w wannie była woda. kiedy ją spuściłam, nie mogąc się doczekać, kiedy wyjdzie, też się utrzymywał.

ostatnio mnie głaszcze, przytula się. śpi, zaciskając mi ręce na szyi. bawi się w małego ptaszka, popiskując przymilnym głosem i przytulając się przy tym do nóg.
ach, z głosem potrafi zrobić niejedno... jeśli tylko coś chce, jego "mamo" brzmi obezwładniająco... potrafi też krzyczeć. bardzo to lubi: pokrzykiwać, bawić się głosem, powtarzać intonację. często się tak przekrzykujemy lub przeszeptujemy.
z gadaniem jest podobnie jak dotąd. spełniło się moje marzenie - Franio ma własny język. ciekawy.
mama-mo - dżem. oraz malować.
>cmok< - mleko. oraz truskawka.
i tak powstają złożenia: mama-mo >cmok<. co syn chce? to proste! dżem truskawkowy!
a jak cmoka zawzięcie i okazuje się, że nie chodzi o mleko? po prostu zapragnął soku truskawkowego!
jest jeszcze tin-tin oznaczający nożyczki. lub dzwonek. albo szlaban.
te słówka pojawiają się najczęściej.
nieprzerwanie występuje Ała w miejsce Kuby oraz ła jako "ja". przejmujemy jakoś te słowa, co prowadzi do ciekawych dialogów:
K: Franio Nemo!
F: Ne, ne ła nemo!
K: Ta, Franio Nemo!
F: Ne, ne ła nemo, Ała nemo!
K: Ne, ne ła Nemo, ty Nemo!
itd. (nie pytajcie, dlaczego nikt nie chciał byś sympatycznym skądinąd Nemo...)

ja lubię też bardzo, kiedy Franio mówi "to" na wszystko, czego nie umie nazwać.
- Co masz, Franio?
- To!
- A co to jest?
- To!

wczoraj na przykład wyszliśmy na dwór i Franiowi rozbłysły oczy na widok czegoś w oddali, do czego się zbliżaliśmy.
- To!
- Co tam widzisz Franio?
- To!
- Coś Cię bardzo ucieszyło, tak?
- Taaa!
- Co Cię tak ucieszyło? Kałuża?
- ...
po chwili (podeszliśmy już bliżej):
- To!
- Co, Franio? Motor? Myślałeś, że to jest motor? To jest taki rower.
- ...
po chwili (jesteśmy już całkiem blisko):
- To!
- Co?
- To!!
- Jaś?
- Ta!
- Ucieszyłeś się, że zobaczyłeś Jasia?
- Ta!!

Jaś ma 10 lat i chyba stał się nowym idolem Frania. Jaś lubi dzieci, świetnie się z nimi dogaduje, więc obaj chłopcy go lubią. tzn. do niedawna jeden, a od trzech dni obaj. z tym, że Franio przepada za Jasiem, co przejawia się tym, że rzuca mu się do nóg :-)
Franio w ogóle ostatnio przestał się bać obcych i ma więcej odwagi. zaczepia, dogaduje się, bawi. to miłe. jest jeszcze słodszy, choć wydawało się to niemożliwe :)


Brak komentarzy: