już myślałam, że jeśli chodzi o świąteczny klimat, poprzestanę na zdjęciu dekoracji stołu:
ale nie, postanowiliśmy jednak nieco poświętować. też mieliśmy swoją pisankę w koszyczku, jedną, to prawda, ale za to jaką!

po wstępnym opanowaniu szału koszyczkowego, nasza pisanka rzuciła się z entuzjazmem na inne pisanki:


a one zaś rzuciły się na podłogę. no, prawie.
następnego dnia poza pisankami mieliśmy też święconkę - Dziadkowie nas poratowali, dzięki czemu Kubuś mógł zjeść nie tylko pierwsze żółtko, ale także pierwsze poświęcone żółtko. żółtko ok, ale koszyczek spodobał mu się prawie tak samo jak nasz:
w ogóle Kubuś był przez święta elegancki, że hej!
a rozbawiony, ze hej-ho!!



a jako pozytywne ps. dopiszę tylko, że dolegliwości okołowirusowo-zatruciowe mi przeszły. uff!







następnego dnia poza pisankami mieliśmy też święconkę - Dziadkowie nas poratowali, dzięki czemu Kubuś mógł zjeść nie tylko pierwsze żółtko, ale także pierwsze poświęcone żółtko. żółtko ok, ale koszyczek spodobał mu się prawie tak samo jak nasz:





a jako pozytywne ps. dopiszę tylko, że dolegliwości okołowirusowo-zatruciowe mi przeszły. uff!
1 komentarz:
ale mam ślicznego brata!!
dobrze,ze już jesteś zdrowa ;)
buziaki
gosia :)
Prześlij komentarz