wtorek, 28 kwietnia 2009

Wielka Wyprawa

wróciliśmy.
można by się w zasadzie tylko cieszyć, gdyby nie to, że wróciliśmy my i choroba. choroba jest paskudna, bo jest nią zapalenie krtani Kubusia i jedynym pocieszeniem jest to, że najgorszy kawałek szybko mija. niemniej od niedawna nienawidzę określenia "szczekający kaszel", o samym zjawisku takowego kaszlu nawet nie wspominając...
szybciutko chronologicznie:
Kubuś jest wspaniałym podróżnikiem. 16 godz. w pociągu w te i 17 z powrotem upłynęły dość spokojnie, a aktywność Kubusia niewiele różniła się od domowej. na miejscu zaś Kubuś był jeszcze mniej kłopotliwym towarzyszem podróży. najmniej lubił podróżować w samochodzie, najbardziej chyba w tramwaju, gdzie zaczepiał kogo się tylko dało. zobaczyliśmy kawałek świata i zamierzamy to powtarzać, tylko wcześniej... wyrobimy Kubusiowi paszport... bo tym razem pojechaliśmy bez... jak mama zobaczyła w Holandii kontrolę paszportową, to mało martwym trupem nie padła, bo oczyma wyobraźni zobaczyła konfiskatę Kubusia... miły to aspekt poczucia bycia obywatelem świata i należy się tylko cieszyć, że panowie celnicy mieli podobne poczucie, bo jakoś nie dopytali, czyje to dziecko wwozimy do tego bezbożnego kraju. w drodze powrotnej celników nie było...

na naszym wspaniałym Centralnym Kubuś zamknął oczy na dłużej... (mieliśmy ochotę zrobić to samo)
w pociągu długo nie spał, za to zrobił się miłym przytulakiem
a jak już zasnął, to w wózkowym łóżeczku spał nie gorzej niż w swoim domowym.
a rano bawił się nowymi zabawkami inżynieryjnymi
no, czasem też manifestował swoje niezadowolenie (jedzenie nadciągało zbyt powoli)
a to już w kolejnym pociągu, po przesiadce
i widoki za oknem.
teraz Kubuś ma się już lepiej niż tuż po powrocie, szczekający kaszel zniknął, pojawił się taki nieco mokry i potworny katar. ech... przykro patrzeć i słuchać, jak się męczy nocą. ale humor już mu na powrót dopisuje, czwarty ząb już wystaje, a! i nawet raczkowanie się pojawiło! w mikroskali, ale zawsze. za to wstawanie... non-stop!

poniżej obfita relacja z wyjazdu

1 komentarz:

Julko pisze...

Prawdziwie wielka wyprawa! Niezła sprawa z tym paszportem. :)Dobrze, że nie doszło do konfiskaty Kubusia. Brrr!
A co do choroby Kuby to życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia!!! Też niestety to przerabialiśmy. Uraz został. Teraz kiedy Julko zakaszlnie zamieram i nasłuchuję.
Tak więc trzymam mocno kciuki!!!
Mama Julka