sobota, 23 maja 2009

10 miesięcy

mój ukochany synek skończył dzisiaj 10 miesięcy. uświadomiło mi to, że to ponad 300 nocy, z których ani jednej nie przespałam w całości.. i na szczęście ponad 300 poranków, z których większość witaliśmy w pogodnych nastrojach, a ostatnie kilkadziesiąt, wysłuchując radosnego gaworzenia młodego człowieka. to rekompensuje wszystko. a głośny śmiech? to też wynalazek, który uruchamia uwalnianie się endorfin w ilościach zalewających mózg. a czasem i oczy. taki śmiech dużego niemowlęcia jest nieprawdopodobny. ja przynajmniej zapominam przy nim o wszystkim złym - gorszych momentach, chorobach, zmęczeniu...

a co Kubuś zyskał w ostatnim miesiącu? umiejętność raczkowania, umiejętność samodzielnego stania przy meblach i obchodzenia wkoło różnych przedmiotów, piątego zęba, odporność na nowe choroby, nienajgorsze doświadczenia szpitalne i lęk separacyjny. to ostatnie nie w wyniku spotkań ze służbą zdrowia, tylko już wcześniej. objawia się to histerią na widok mamy, czasem nie przechodzącą nawet u niej na rękach... a nie daj Bóg, kiedy kierunek przemieszczania jest odwrotny: od mamy do kogoś innego (nawet ukochanego Taty!)! ryk potworny! który dość szybko przechodzi, kiedy mama całkowicie znika z pola widzenia. ale niech tylko się pojawi znów! nawet najlepsza zabawa nie uchroni gardła przed głośną wokalizacją... tak więc ostatnio odczuwam szczególnie ten słodki ciężar...

a co szczególnego stało się dziś? dobra, niech się mój syn wyrzecze mnie w przyszłości, i tak opiszę naszą dzisiejszą przygodę ;-)
po tym, jak Kubuś uciekł z gołą pupą w połowie procedury przewijania, podszedł do krzesła, stanął przy nim i... no, jakby to ująć... no, świeżo uprany dywan uległ zabrudzeniu :-) skarpety też. na zdjęciu tego nie mam...

a co mam, to dam:
tak wyglądał nasz poranek. bardzo wczesny poranek.
a tak poźniejszy poranek:
i wersja eksportowa:
oraz domowa:
a tak Kuba zareagował na widok Dziadka:
tak się przytulał do Babci:
a tak ulegał ucałowaniom rzeczonego Dziadka
z mamą oczywiście zdjęć brak :-( coś za coś :-)

a Tata w tym czasie...czyli każdy ma to, co lubi??

2 komentarze:

Julko pisze...

Kubusiowi samych radości, szczęścia i miłości, a Rodzicom, żeby śmiech Kubusia jak najczęściej i jak najdłużej działał na uwalnianie hormonu szczęścia :)
U nas lęk separacyjny też się pojawił i największy jest nocami.No cóż!!! Chłopcy może tak mają. Może kiedyś my Mamy za tym jeszcze zatęsknimy ;)
Mama Julka :D

Katarzyna Gałązka pisze...

najlepszego! wersja eksportowa - boska:) i reszta zreszta tez:)