pojechaliśmy wczoraj zdobywać zamek w Czersku. naszą główną zdobyczą miał być niezapomniany obraz kwitnących sadów roztaczający się ze skarpy, na której stoi zamek. no cóż... z otaczających nas elementów kwitnących najbardziej naszą uwagę przykuwał uśmiech na buzi Kubusia... tego widoku ani wiatr ani deszcz nas nie pozbawił:
Kubuś zresztą był głównym beneficjentem tej wyprawy, co po raz kolejny uświadomiło mi, jak często gubią nas pierwotne założenia. Kubuś żadnych oczekiwań nie miał, dlatego z entuzjazmem radował się tym, co znalazł:


albo: KOGO znalazł



ale z kwiatami jabłoni czy bez nich - wyprawa była bardzo miła!









1 komentarz:
piekna relacja....piekne zdjecia i miny Kubusia:)
Prześlij komentarz