czwartek, 16 lipca 2009

Za tydzień

to już za tydzień - rocznica godziny N.
bardzo mnie to cieszy, zamierzamy świętować 1.5 tygodnia :-)

ostatni miesiąc był bardzo intensywny, jeśli chodzi o zmiany w rozwoju Kubusia. niezwykły postęp w komunikowaniu się ("to to?" "to!") oraz znacznie lepsza sprawność ruchowa (to widzieliście).
ogromną przyjemność sprawia mi przyglądanie się mu w tym właśnie okresie jego życia. jest szalenie zabawny. nawet jak marudzi, to już nie płacze/krzyczy jak kiedyś, tylko lamentuje, skarży się. nie da się tego, niestety, opisać, ale brzmi to prześmiesznie (zupełnie jakby obrzucał mnie inwektywami, co śmieszne jest jedynie w wydaniu rocznego dziecka). jak w nocy woła, że chce jeść, to też już nie płacze, tylko przemawia w swoim narzeczu :-)
jego naśladownictwo, owszem, bywa męczące, ale za to jakie śmieszne! zakładanie czapek - sobie, mamie, tacie, zdejmowanie i zakładanie okularów, podlewanie kwiatków, o rozmowach przez telefon nawet nie wspominając! tak, rozmowy przez telefon są najlepsze! jeśli Kuba przez dłuższy czas bawi się sam, jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie rozmawia przez telefon (albo przez pilota...).
a zabawa w "do środka / na zewnątrz"? to dopiero jest wciągające! no i otwieranie pudełek zębami, jeśli rączkami się nie da. dawanie i odbieranie przedmiotów, karmienie mamy chrupkami... no, z tym chłopakiem można już wiele!

acha, dla mnie najwspanialsze są dwie rzeczy:
to, że Kuba nauczył się schodzić ze schodów i zawsze przed schodami odkręca się o 180 stopni, żeby zejść bezpiecznie (to mnie zachwyca! ja bym tak nie umiała!) oraz zabawa w denerwowanie mamy. ma ona trzy nieco odmienne warianty, z których podstawowy to: Kuba zamknięty w łóżeczku turystycznym, pełniącym funkcję kojca wyrzuca stamtąd (prześmiesznym ruchem!) swój ręcznik, a ja na niego krzyczę, że nie wolno, wkładam go tam z powrotem i odwracam się do swoich spraw, ostrzegając, że ma tego nie robić. oczywiście Kuba swoje - z szelmowskim uśmiechem. a jak się do niego zbliżam z gromami w oczach, to się zaśmiewa :-) uwielbiam to!
uwielbiam też jego kontakt z komputerem przy Tacie: wie, że przy Tacie nie wolno (co innego z mamą...), więc tylko przesuwa paluszkiem ponad klawiaturą, a kiedy niebezpiecznie zbliża się do klawiszy i słyszy Taty "nie wolno", spogląda z niewinną miną "ja tak tylko sobie oglądam".
no jest prześmieszny i tyle!

a sprawność fizyczna? zasuwa szybciutko, jeśli ma się czego trzymać i coraz dłużej sam stoi. dwa razy podjął też próbę uczynienia samodzielnego kroku, ale na jednym kroku się skończyło. siły w rękach ma co niemiara! jestem zadziwiona tym, ile potrafi podnieść jedną ręką (kilo kaszy w niewygodnej pozycji, 1,5 litra wody mineralnej). po schodach zasuwa z zaskakującą szybkością... miło popatrzeć!

no i całusy... słodkie...

Brak komentarzy: