no, nie jest tak prosto pójść na badanie...
wygląda na to, że wcześniej się opierałam przed szpitalem, a teraz szpital zaczął opierać się przede mną...
wczoraj - zgodnie ze skierowaniem - zgłosiłam się na izbę przyjęć, poczekałam sobie tam prawie 2 godziny i... nie przyjęli mnie. nie było miejsc na oddziale porodowym... tyle że ja myślałam, że przyszłam na patologię ciąży. no dobrze. zalecenia: zgłosić się w dniu następnym na izbę przyjęć o godz. 8:15 ze wskazaniem - wykonanie testu oksytocynowego. czyli tym razem skierowanie na porodówkę.
godzina 00:20. dziś. obudził mnie dźwięk suchego kaszlu. nie lubię tego dźwięku...
zmieniłam plany. test musi poczekać. na kiedy? nie wiadomo... Kuba w dzień w dobrej formie, w nocy - nie wiadomo...
i ps. do tej sytuacji: zadzwoniłam na izbę przyjęć z informacją, jak jest i pytaniem, co dalej. dalej mam próbować :-) a co do dzisiejszego dnia - i tak by mnie nie przyjęli, bo nie było miejsc na porodówce... zaczynam rozumieć, co to znaczy oblegany szpital...
2 komentarze:
aha, tak więc za kanapki na razie dziękuję :-)
A kysz nie idź do szpital gdy oblężenie,odeczekaj do środy;)))Wtedy tłumy wrócą do domu
Prześlij komentarz