środa, 23 lutego 2011

2,5

na początek zacznę od podziwu dla siebie - że pamiętałam, że Kuba dziś kończy 2,5 roku.
czy to dużo czy mało? to jest szalenie względne. tak w ogóle, a w szczególności w kontekście takiego malucha, jakim jest Franio. czasem łapię się na tym, że chciałabym, żeby Kuba zapalił lub zgasił światło lub zrobił wiele innych rzeczy, do których jeszcze fizycznie nie dorósł. mylące jest to, że jest taki mądry.

no właśnie, jaki jest Kuba?

z pewnością jego bardzo mocną stroną są zdolności werbalne i wyobraźnia. chłopak jest tak wygadany! wszystko potrafi powiedzieć, w większości mówi poprawnie, buduje złożone zdania i jeszcze bardziej złożone opowieści. absolutnie całkowicie zachwycają mnie jego zabawy z nieistniejącymi stworzeniami i udawanie (od kilku już miesięcy), że jest kimś, kim nie jest, czyli np. ostatnio najczęściej małym kotkiem, który wskakuje na płotek. fascynuje mnie zabawa z lunetą (dowolnym okrągłym, podłużnym obiektem) i dostrzeganie w oddali różnych istot i rzeczy: a to małej myszki lub malutkiego milutkiego kotka, a to statku.
uwielbiam jego dialogi między różnymi postaciami: pieskiem i kosmitą, samochodami, zwierzątkami... przynosi mi różne figurki/samochodziki i pyta: Który Ci się podoba? Ten. Proszę. Trzymaj go, one będą ozmawiać. i nie ma przeproś - muszą prowadzić dialogi.

od zawsze uwielbiam pobudki z nim. to jest coś, co ostatnio, niestety, już nie jest takie rozkoszne, bo ponad połowa mnie jest przyklejona do Frania i nie możemy się z Kubusiem przytulać tak jak kiedyś. ale te pobudki... zawsze w doskonałym humorze, zawsze oko, które się otworzyło, natychmiast zmieniało swój kształt na uśmiechnięty i gotowy do psot. i te okrzyki: Mamo! Pora wstawać! ale też nigdy nie wymuszał - kiedy bywałam skrajnie niewyspana, potrafił spędzić w łóżku i 45 minut, żebym dospała.
i zasypianie... też ostatnio zarzucone :-(  jego ręka zawsze wyszukuje fragment nagiego ciała i po nim wędruje: Podwiń! - to o rękawie, który musi być zawinięty co najmniej do łokcia, żeby Kubuś mógł głaskać rękę. ale oczywiście lepiej jest się położyć obok i pozwolić jego rączkom trzymać mocno za szyję lub łapać oba policzki. szyja jest zdecydowanie the best!
i te poranne teksty, które Wam czasem przytaczam: Mamo, ty jesteś fajna! Lubię cię, mamo! czy można milej zacząć dzień?

no i braterstwo. ale o nim piszę stale, więc wiecie.
i bycie wzorowym przedszkolakiem. kiedy po niego przychodzimy, zazwyczaj dostajemy cudowne informacje zwrotne:
na rytmice Kuba najdokładniej wykonywał polecenia pana, cały czas był aktywny, jako jedyny nie wychodził z zajęć.
na angielskim Kuba jako jedyne dziecko uczestniczył aktywnie w całej lekcji, wykonywał dokładnie polecenia pani, powtarzał słowa.
na tańcu pani stwierdziła, że Kuba najładniej tańczy.
no i śpiewa. i wierszem mówi.

a skoro przy przedszkolu jesteśmy. wypada też opisać obszary problemowe w kontakcie z Kubą. nie jest ich na szczęście wiele.
jednym z nich są wyjścia. Nie chcę iść do klubiku! Nie chcę iść na spacer! Nie chcę iść do kina! Nie chcę iść do sali zabaw! i nie chodzi tu o bycie domatorem. za progiem domu nastawienie zazwyczaj się zmienia i nie ma problemu z dowiezieniem obywatela do atrakcyjnego celu, problem raczej pojawia się podczas namawiania go do odbycia drogi powrotnej :-)
zaskakujący jest też jego odwrót od kąpieli. kiedyś je uwielbiał i sam wylewał sobie wodę z wiaderka na głowę, później zaczął dostawać histerii na myśl o myciu włosów, a teraz w ogóle nie chce wejść do wanny. oczywiście, jak już wejdzie, to nie chce wyjść :-)
innym jest kwestia zasypiania. do dziś fascynuje mnie to, że fizjologia nie zwycięża i Kuba nie położony, nie położyłby się chyba nigdy. do łóżka chyba jeszcze nigdy nie poszedł dobrowolnie. do dziś przy zgaszeniu światła odbywa się płacz i krzyki. do dziś zresztą Kuba budzi się w nocy i trzeba do niego pójść, uspokoić go. nad ranem trafia do nas do łóżka i to mnie akurat niezmiernie cieszy :-)  obecnie trwa (w wykonaniu Taty) etap oduczania Kuby od zasypiania ze smoczkiem. Kuba nigdy nie chodził ze smoczkiem, za to zasypiał prawie zawsze - w dzień i w nocy. kiedyś tylko zasypiał i wypluwał, a od jakiegoś czasu zaczął przesypiać z nim całą noc.
od niedawna też Kuba radzi sobie w zasadzie bez pieluchy, choć wpadki ciągle mu się zdarzają. mnie to zupełnie nie przeszkadza.

jaki jeszcze jest Kuba?

uwielbia czytanie książek. jest chodzącą reklamą popularnej niegdyś serii: Poczytaj mi, mamo. czasem czyta też sobie sam.
sam - właśnie. bardzo ważna umiejętność, doceniana przeze mnie zwłaszcza po urodzeniu Frania. Kuba od dawna umie bawić się sam. najczęściej są to wspomniane już dialogi, ale czasem też fizyczne wygłupy, czytanie książek... potrafi nagle zniknąć z mojego pola widzenia i tylko głos wskazuje mi miejsce jego pobytu. tu na przykład nieoczekiwanie zniknął w tunelu, z którego dobiegał głos pieska i kosmity. zajrzałam:
lubi oglądać kreskówki, ale nie musi tego robić codziennie, sam też ma jakiś wewnętrzny limit, który go ogranicza. zaczyna się to tak: Mamo, chcę oglądać Krecika! Jeden odcinek Krecika i jeden Myszki Miki - tak się umówiliśmy? to "tak się umówiliśmy" wprowadził jakoś tak sam z siebie i zazwyczaj nie pozostawia miejsca na ewentualne przeczenie. przynajmniej mnie tak tym rozbraja, że nie polemizuję, a jeden przeradza się w pięć lub dziesięć :-)  jednak często sam opuszcza stanowisko przy komputerze. a mini mini u Dziadków nudzi go znacznie szybciej. i nie może zrozumieć, czemu tam nie możemy sobie od razu puścić innej bajki.
no właśnie: komputer. Kuba świetnie sobie z nim radzi. w laptopie sam puszcza sobie wybrane bajki i powiększa okno do opcji pełny ekran. potrafi posługiwać się kursorem i przy jego pomocy przeciągać i upuszczać wybrane elementy we właściwe miejsca. obsługa ipada to dla niego w ogóle gratka! puzzle i inne gry - nie ma z nimi najmniejszego problemu! jest w tym coś przerażającego mnie - wiem, że za kilkanaście, kilkadziesiąt lat on będzie żył w zupełnie innej rzeczywistości, z którą ja mogę sobie nie poradzić...

Kuba bardzo lubi wszelkiego rodzaju pojazdy. i świetnie sobie z nimi radzi.
na tym spacerze jeździł po lodzie hulajnogą, ale niestety nie uwieczniłam tego. może jeszcze zdążę przed odwilżą
a propos sprawności fizycznej: Kuba zachowuje się tak, jakby miał lęk wysokości. kiepsko idzie mu wspinanie się po drabinkach, a w domu panicznie boi się, że spadnie ze schodów. choć na domową drabinkę wspina się już całkiem nieźle.

Kubusiowi jest obojętne, w co się ubiera, choć ostatnio zapałał miłością do swojej nowej piżamy. zakładał ją nawet na spodnie

dobrze funkcjonuje z dziećmi, nie walczy o swoje zabawki, potrafi się dzielić, potrafi od dawna bawić się z innymi. lubi też dorosłych, bardziej chyba mężczyzn niż kobiety (choć są udokumentowane wyjątki). zaczepia ich, śmieje się do nich.

wszystkich obszarów funkcjonowania Kubusia i tak nie opiszę, więc na tym może poprzestanę. 

dodam tylko coś, co ostatnio odkryłam. ja nie tylko szaleńczo go kocham. ja jestem w nim absolutnie zakochana. gdybym była troszkę silniejsza, chyba nosiłabym go na rękach...

5 komentarzy:

pani od rysunkow pisze...

tak, doczytalam do konca ;)

ciocia Marta go ponosi :P

pani od rysunkow pisze...

p, lubie w Tobie to, ze masz Swoj swiat ale nie zamykasz sie w nim. ciesze sie, ze moge podgladac, co u Was :)

pani od rysunkow pisze...

ach, dlaczego ja jestem taka nieprzytomna...

wszystkiego dobrego Kubusiu :)

i zdjecia mi sie podobaja. niepokoi mnie to, jako fotografke ;)

mama FiK pisze...

to Ty jesteś fotografką??? :-)

Sheba pisze...

Masz wspanialych chlopcow