niedziela, 10 czerwca 2012

Franek. Po wakacjach. (sprostowanie)

przeczytałam wczoraj mój poprzedni post o Franku i uśmiałam się serdecznie! zgadza się jedno: przekora :-) poza tym wszystko już jest inaczej!

Franek wcale nie budził się słodko i powoli, tylko otwierał oczy i natychmiast wykrzykiwał "pa!" albo może raczej coś jak "pta!". no, faktycznie - ptaków za oknem było co niemiara i już od paru godzin ćwierkały... żadnych kontaktów z przyjaciółką-nianią, dużo chętniej skok na śpiącego Kubusia :-)

na śniadania - owszem, czemu nie kaszka? lepiej oczywiście parówka sojowa, ale kaszką nie gardził. apetyt w ogóle miał doskonały. zjadał ryby, których w domu nie tykał, a w drodze powrotnej do domu zjadł nawet kotleta z jajek, których normalnie do ust nie bierze. karmienie piersią w dzień? zamierzchła przeszłość!

drzemka? od 11:30 gotowy! 2 godziny spokojnego snu. pobudka? "hau!" tuż po otwarciu oczu (faktycznie zazwyczaj budził go jakiś szczekający w okolicy pies). żadnych histerii, żadnych szaleństw, żadnych drgań układu nerwowego. pełna harmonia!

no i cały dzień na dworze. to już nie Frania przekora, tylko okoliczności sprawiły, że w domu tego nie zażywał...

kąpiele? niechętnie. nie było wanny, kąpiele w małej wanience albo pod prysznicem. nie był fanem.

a statystyka?
waga: +1kg
zęby: +1,5 :-)

no i obrazki dla Was:

to już rok i 5 miesięcy!

2 komentarze:

ola pisze...

Mordka umorusana piaskiem (fotka nr.3) - UWIELBIAM!

mama FiK pisze...

tak, pacnął twarzą w piasek i wyglądał cudnie - nie mogłam obok tego przejść obojętnie...