taaak, to było cudowne powitanie lata...
mnie dopadły abicje kurodomowe. tak sobie przeglądam te blogi, na których wszechstronne matki prezentują swoje dokonania: dzieci czyściutkie, pomysłowo ubrane, matki zaangażowane w różnorodne zajęcia plastyczne i muzyczne swoich pociech, po godzinach uprawiają scraping, tudzież inny decoring, przygotowują półprodukty na następny dzień i wspólnie z pociechami pieką wielopiętrowe ciasta i z uśmiechem na ustach pichcą wymyślne dania dla swoich mężów. tak, zainspirowałam się...
moja kuchnia wyglądała tak:
mój obiad tak:
moja kuchenka tak:
i tylko szarlotka się udała:
koniec tego! koniec z ambicjami!
ja po prostu jestem świetną mamą. kucharka ze mnie żadna.
ale przejdźmy do gości...
to osoby na wyższym poziomie...
gdzie intensywnie się integrowali
a potem oddawali pasjom twórczym
najbardziej wciągnęło ich lego
a, nie! przepraszam, bańki! bańki ich wessały!
było cudnie!
i tylko jedna zadra... te krótsze dni :-(( już mnie to przygnębia...
pocieszam się tym, że przecież początek jesieni też możemy tak świętować!
1 komentarz:
A! przepraszam! na własne uszy słyszałam jak Kuba (wcinając kolejną dokładkę szarlotki i prychając dookoła okruszkami:) zawołał: "mama jesteś świetna kucharka" :)))
Szarlotka pyszna a okazji do świętowania pełno: choćby -nasty dzień lata, dzień włóczykija, dzień marzyciela, młodzieży, bajki i wiele wiele innych. Każda w zasadzie okazja jest dobra a życie krótkie. Pzdr!
Prześlij komentarz