środa, 12 sierpnia 2009

Informatyczne lenistwo

post pisany jedna reka, wiec tym razem bedzie bez polskich znakow.

tak, lenie sie troche informatycznie, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, ze sa przeciez wakacje. kazdemu sie nalezy!

dzis troche zaleglych zdjec z dawien dawna (czyli sprzed dwoch tygodni).

najpierw byla rowerowa wycieczka do stadniny (spacer raczej), skad - paradoksalnie - nie mamy zdjec z konmi. za to mamy z konikami (a wlasciwie z kura...)
potem byla wspaniala sobota, kiedy to Tata zdecydowal sie zrobic pierogi!
az zal, ze ukrywal ten talent latami...
były pyszne!a zaraz potem zasłużony odpoczynek przy zdobyczach techniki...
a to fascynacja najwiekszym w domu pudełkiem
a potem już była niedziela, kiedy Kuba zaczal chorowac :-(
miało byc milo i wakacyjnie, mielismy jechac na plaze, ale cos bylo nie tak. no i okazalo sie, ze to ta wstretna trzydniowka. najdziwniejsze w tym chorowaniu bylo to, ze nie towarzyszylo mu pojawienie sie kolejnego zeba. czworka spuchla, Kubus masowal ja zawziecie, ale na tym sie skoczylo. to pierwsza "samoistna" choroba Kubusia. choc tak naprawde mysle, ze miala zwiazek z zabkowaniem, no ale namacalnego dowodu nie ma.
nietypowe rowniez bylo to, ze Kuba wymiotowal, ale ponoc dzieci czasem reaguja tak na goraczke. na szczescie zaakceptowal leki:
spozywal chetnie, nawet bez asystya to juz zdrowiejacy Kubus i jego ukochany miś
Kuba przytula misia, caluje i naklania otoczenie do tego samego. oczywiscie jest wtedy szczegolnie slodki...

Brak komentarzy: