czwartek, 28 stycznia 2010

Domowe klimaty

a w domu spokojnie, bez przedszkola, w leniwym rytmie. Kubuś sam czyta sobie książeczki na dobranoc:a w dzień...
rano mama umyła głowę i zawinęła ją w ręcznik. Kubuś co prawda nie umył, ale...okazało się, że najlepiej współgra ręcznik z szalikiem...

no i wyciągnięta została po miesiącu huśtawka. na wyraźne życzenie. chyba z podszeptu Lalusia, bo żeby taki maluch pamiętał, że tam w odległych czasach wisiała huśtawka??
a kiedy już się Kubuś nabawił (w domu, podkreślam, nie w przedszkolu), to poszedł spać.
a mamę ogarnęła refleksja, że kiedyś bardzo ceniła sobie porządek. bardzo! właściwie to nadal ceni, ale jeszcze bardziej ceni święty spokój... efekt?

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ale mnie pocieszyło to ostatnie zdjęcie! Już myślałam,że tylko u mnie jest taki bałagan (czyt. nieład artystyczny):) Tzn. u mnie jest do kwadratu, bo ja mam dwoje odkrywców.E.

Unknown pisze...

wow ostatnie zdjecie to jak krajobraz po huraganie :) widze, ze jeszcze wiele burz przede mna!

mama FiK pisze...

a ja liczę na to, że takie sytuacje z wiekiem będą tracić na rozmachu... ale się pewnie mylę...

Julko pisze...

No rozmach rzeczywiście dość duży :). A co do tego pamiętania przez maluchy to ja co trochę przekonuję się, że są w stanie zapamiętać wiele, jak nie WSZYSTKO z najmniejszymi szczegółami i z naprawdę zamierzchłych czasów.

mama FiK pisze...

jeszcze do AsiMamyZosi: bardzo mi miło powitać na blogu! to zawsze zaskoczenie, kiedy jakaś nieznana osoba się odzywa. bardzo miłe zaskoczenie :-)

Unknown pisze...

Ja również się cieszę, że było mi dane natknąć się na twojego Kubkowego bloga. Będę zaglądać regularnie. I już obserwuję :)

Ka pisze...

Taaak, mnie tez BARDZO pocieszylo ostatnie zdjecie!

Zastnawiam sie, czemu jeszcze nie sfotografowalam naszego duzego pokoju po calym dniu albo kuchni po "porzadkach" przeprowadzonych przez dziecko...
trzeba przeciez spojrzec prawdzie prosto w oczy, a nie starannie ja maskowac, tak?

:-)