wtorek, 5 stycznia 2010

Laluś

dawno dawno temu nauczyłam Kubę mówić Tatuś.
wychodziło mu to pięknie!
w rewanżu Tatuś nauczył Kubę mówić Kubuś.
i to też brzmi pięknie.
podczas świąt Kubuś sam z siebie nauczył się mówić Dziadziuś.
i niedługo potem Mamuś.
i jestem ugotowana... bo jak wołał Mamo, to można było jeszcze nie lecieć na każde żądanie... ale jak woła Mamuś??... no, jak nie odpowiedzieć???!!

a jak już ze świąt wróciliśmy, to pojawił się Laluś. i Kuba już nie bawi się lalą. bawi się (z) Lalusiem :-))

i teraz drżę... bo kiedy taki słodki dzieciaczek w miejscu publicznym mówi: Mama! cycy! to jest to poniekąd rozkoszne. a przynajmniej może takie być dla niektórych. ale jak się zacznie: Mama! cycuś! to ja się chyba pod ziemię zapadnę... bo wiadomo: cycy mówi, bo to prosto dla takiego malucha, a cycuś - bo tak się pewnie w domu mówi...
cycuś... też mi coś...
:-)

Brak komentarzy: